Ja również dołączę do Konkursu.
Na pierwszy rzut oka niezbyt oryginalnie, bo to "znowu" Bf 109, ale po zagłębieniu się w temat i wprowadzeniu wszelkich niezbędnych dla szwajcarskiego Emila modyfikacji będzie widać, że jest bardziej niestandardowo.
Impulsem, który sprawił, że 10 lat temu zauważyłem niezwykłość szwajcarskich Emili był - gorąco polecam - artykuł Marcina "net_sailora" Strembskiego, opublikowany w Biuletynie DWS:
http://www.martola.com.pl/biuletyn-dws-2008-02.pdf
Jest - i było - też mnóstwo innych miejsc w sieci opisujących mniej lub bardziej szczegółowo historię helweckich Bf 109 E-3a w językach obcych. Część z nich przez te dziesięć lat zdążyła już zniknąć, pojawiły się nowe. Na szczęście każde zdjęcie i każdą informację zapisywałem skrzętnie na dysku i chyba w końcu jestem gotowy.
Spróbuję zrobić tę konkretną maszynę, pierwszego w numeracji szwajcarskiego Emila - zawsze chciałem "J-311", więc teraz jest chyba właściwy moment. I oczywiście w "inwazyjnych" pasach - Szwajcarzy dobrze wiedzieli pod koniec 1944 skąd wieje wiatr



Czym różniły się szwajcarskie Emile od niemieckich "oryginałów"? Lista jest dość długa - zacznę od przodu, a potem w stronę ogona.
1. Śmigło Escher-Wyss-V6 i nowy, szpiczasty kołpak - zamontowane na mniej więcej kilkunastu maszynach, w tym NIE na J-311.


2. Nowe górne osłony silnika - moim zdaniem nie ograniczono się tylko do zmiany kształtu korytek km'ów, usunięcia osłony niemieckiego synchronizatora (tego poprzecznego, podwójnego bąbla), dodania dwóch małych bąbli na panelu przed kabiną, ale zmieniono całkowicie blachy - w niemieckiej wersji góra panelu przed kabiną schodzi powoli, ale od razu w dół, w szwajcarskiej - jeśli się przyjrzeć dokładnie - widać, że panel początkowo jest poziomy.




3. Korytka km'ów - Szwajcarzy otrzymali od Niemców samoloty bez sporej części wyposażenia, między innymi bez uzbrojenia. Zainstalowali więc swoje km-y Mg 29 kalibru 7,45 mm - oba równolegle i na wspólnym łożu; ich lufy były bliżej siebie (300 mm), niż w wersji niemieckiej (340 mm), w której lewy km był wysunięty o grubość skrzynki amunicyjnej do przodu. Korytka nie miały kołnierza nałożonego na blachę osłony, były bliżej siebie i dalej od brzegu kadłuba - z boku widać mniejsze wcięcie, niż w standardowych Emilach. Pomiędzy korytkami był mały owalny bąbel, a na blachach kilka nowych linii podziału. Końcówki luf szwajcarskich km'ów były proste, cylindryczne - nie stożkowe.







4. Na prawej stronie osłony silnika były dwa (czasami trzy) małe bąble zamiast jednego większego "niemieckiego", na lewej bąbel mniejszy, niż w niemieckiej wersji (czasami z lewej dwa bąble, jak np. w J-318).









5. Oryginalna, niemiecka osłona synchronizatora - poprzeczny, podwójny bąbel w kształcie nerki - dla "szwajcarów" po 1939 - do usunięcia.




6. Dwa podłużne bąble nad zamkami szwajcarskich km'ów, przed kabiną - trzeba dodać.



7. Skrzydłowe działka - 20mm Oerlikon FF K Oe 37 - miały większe, bardziej stożkowe końcówki, niż niemieckie MG FF.




8. W niektórych maszynach (NIE w J-311) zainstalowano pod skrzydłami pod koniec wojny wyrzutniki bomb.



9. Niemcy zamiast nowszego celownika Revi C12 dostarczyli Szwajcarom Emile z celownikiem Revi 3c.



10. Z lewej strony dolnego panelu tablicy przyrządów trzeba dodać prostokątny panel z okrągłą tabliczką klucza uzbrajania skrzydłowych Oerlikonów. Klucz zawieszony był na skórzanym pasku,



11. Szwajcarzy zaczęli stosować flary do komunikacji z intruzami naruszającymi ich przestrzeń powietrzną. By ułatwić zadanie pilotowi, dodali z lewej strony pod tablicą panel sterowania wyrzutnikiem flar (umieszczonym w ogonie).


12. Na środku góry tablicy doszły dwa cięgła służące do uruchamiania mechanizmu przeładowywania - według niektórych - kadłubowych km-ów. Według mnie chyba raczej chodzi o skrzydłowe działka. Nie wiem, ale być może był to komplet z punktem 15 (?).


13. W związku z wymianą uzbrojenia niemiecki licznik amunicji zastąpiono szwajcarskim.



14. Po prawej stronie, na dole tablicy przyrządów trzeba dodać klucz sygnałowy do komunikacji alfabetem Morse'a.


15. W prawym górnym rogu tablicy w szwajcarskich Emilach pojawiła się dodatkowa dźwignia/cięgno podpisana "MITR. DÉCHARGER", czyli zdaje się "przeładowanie km'u". Jednak pewności do czego służyła nie mam - patrz punkt 12.



16. W maszynach wyposażonych w wyrzutniki bomb z prawej strony pod tablicą, przy podłodze instalowano panel sterowania wyrzutnikami.



17. Natomiast na lewą, na dół przeniesiono z prawej burty pompę podawania paliwa do rozruchu.


18. Szwajcarzy zażyczyli sobie zamiast drążka sterowniczego kolumnę KG 11 z uchwytem w kształcie owalu (coś podobnego jak w Spitfire).


19. Dalej - trzeba przenieść na dźwignię sterowania przepustnicą mechanizm regulacji skoku śmigła.


20. Z prawej strony trzeba z "oryginału" usunąć mapnik i pojemnik na flary (skrzynka pod mapnikiem). Na ich miejscu należy umieścić dźwignie sterowania pompą paliwa i poniżej panel szwajcarskiego radia.

21. Szwajcarskie 109 E miały inny układ pasów pilota.



22. Trzeba dodać dodatkowy wylot powietrza na grzbiecie kadłuba za anteną, na prawo od osi kadłuba (końcówka wojny) - było to oprofilowanie otworu zaworu odpowietrzającego, występującego w przypadku stosowania szwajcarskiego ersatz-paliwa wymagającego przebudowania instalacji paliwowej lub (inne źródło) wylot dla oparów z akumulatora.


23. Wejście przewodu anteny do kadłuba było o jeden panel bliżej kabiny, niż w niemieckiej wersji - Szwajcarzy dostali od Niemców tylko trzy radia i dopiero z czasem zaczęli montować swoje radiostacje FG IX (swoją drogą kiepskie) bliżej przodu, zaraz za podfotelowym zbiornikiem paliwa.


24. Trzeba dodać dodatkowy panel na dole lewej strony tyłu kadłuba - dostęp do instalacji wyrzutnika flar.



25. Po przeciwnej stronie tyłu kadłuba był mały, podłużny panel (na egzemplarzu muzealnym między "J" a myślnikiem); nie mam pojęcia, do czego służył, być może miał coś wspólnego z instalacją wyrzutnika flar (?). Poza tym nie wiem, czy to nie jest jedynie pojedynczy przypadek na J-355 - na zdjęciach archiwalnych, na ciemnym tle kamuflażu niewiele w tym miejscu widać.


26. I "last but not least" - goleń kółka ogonowego - Szwajcarzy zablokowali na stałe kółka ogonowe w swoich Emilach; uznali, że chowanie zabłoconych, czy oblodzonych kółek to nie jest dobry pomysł - trzeba tu dodać metalową zaślepkę wnęki kółka.






Poza tym część przyrządów pilotażowo-nawigacyjnych była szwajcarska.
Więcej grzechów nie pamiętam, ale nie wykluczam.
Model, który wykorzystam to "nowa" Hasegawa. Moim zdaniem najlepszy - przede wszystkim pod względem bryły - model Bf 109 E w skali 1:48. Mam "starą" Hasegawę (tę z 1988), Tamiyę, Eduarda, Airfixa i każdy z tych modeli mimo niższej, niż w przypadku nowej Hasegawy ceny nie jest w stanie jej pobić.
Stara Hasegawa ma niepoprawną osłonę silnika, listwy na przejściu kadłub/skrzydła, ster kierunku i parę innych niedoskonałości.
Eduard to mógł być "winner", ale skopany kadłub, zwłaszcza w tylnej części moim zdaniem dyskwalifikuje czeski model, jeśli zależy nam, by w miarę wiernie oddać kształt oryginału.
Tamiya jest trochę za chuda, a Airfix ma niestety wykopane łopatą rowy na łączeniu blach i dość niewyraźne detale.

Zgodnie z tradycją ostatnich konkursów dodaję biało-czerwony akcent - prawie jak szachownica, prawie jak mak
Jarek






