Zrobiłem go bez napinki i prosto z pudła, zakładając, że kolejna - tym razem od Eduarda - maszyna, będzie lepsza, a z Monogramu zrobimy "poligon" z rozpoznania kolorów.
Po drodze powstał problem kalkomanii - te z Monogramu (a później Revella) okazały się bezużyteczne - grube, z szerokim filmem, bez reakcji na set i sol. Po wielu bezowocnych poszukiwaniach na różnych forach zdecydowałem się na najprostsze wyjście - napisałem do Eduarda i kupiłem kalki do jednej z "Limited Editions". Niestety, nie zauważyłem, że nie jest to poszukiwany przeze mnie Hell's Bell('s), ale na szczęście też z Cactus Air Force z Guadalcanal (model zdążyłem już pomalować wcześniej, więc tylko takie kalki wchodziły w grę bez zmiany "mundurka").
Jest jaki jest - wiem - bez specjalnej finezji, trochę "bez jaj", ale z grubsza jestem zadowolony. Powinienem go bardziej "styrać", ale tego nie umiem. Podoba mi się otwarty przedział silnika i uzbrojenia (chyba pierwszy "pootwierany" model w mojej karierze
Aha - zamiast wieszania bomby, czy zbiornika paliwa pod kadłubem (bomby nie chciałem, zbiornik to raczej koszmarek), zrobiłem jedynie "wieszak" na te elementy, korzystając z części ICM-owskiego Spitfire'a. Antena, to E-Z line. Wydłubałem też reflektor pod skrzydłem, a z kolorowych kalkomanii zrobiłem światła do lotów w szyku (na spodzie prawego skrzydła). Reszta to czysty Monogram - jak na swoje lata nieźle spasowany, choć z wypukłymi liniami podziału.
Oto in on(a) - Bell P-400 Airacobra - można rzucać pomidorami


















