pb299 napisał(a):Jednakowoż autorowi recenzji należą się bęcki za nie napisanie ani słowa o historii tego samolotu
Ale po co? Historie to sobie nawet na wikipedii można przeczytać, a wciąż to nie będzie miało najmniejszego znaczenia dla samej miniatury. Michał napisał naprawdę zgrabny materiał, bo omawianie samego modelu bardzo szczegółowo mijało się z celem - po co robić to samo po raz kolejny. A jednocześnie wyjaśnił źródła sentymentu do tych pięciu literek - bo gros czytelników na szczęście nie ma pojęcia w jakich warunkach swojego kultowego charakteru nabrały.
astarott napisał(a):ale żeby zmieniać kształt na taki jaki w danym momencie oczekuje publika ?
Tu nie chodzi o zmianę kształtu, a nawet o tak drobne rzeczy, jak te, o które marudzą modelarze figurkowi. Do głowy by mi nie przyszło pokazywać porównanie gabarytów rożnych mniej mejnstrimowych figurek z tymi z najbardziej popularnych systemów bitewnych. Co nie stanowi najmniejszego problemu na etapie przygotowywania materiału zdjęciowego. I takich drobiazgów jest wiele. Tylko że w branży modeli redukcyjnych trzeba się ich domyślać, albo wyczytywać w dyskusjach gdzieśtam prowadzonych.
astarott napisał(a):częstotliwość nowych artów spora (choć moim zdaniem część jest wtórna)
Naturalnie, ale to jest nie do przeskoczenia i wynika z wielu czynników. Choćby z tego, że wielu producentów buduje swoją ofertę zmieniając kalkomanię i jakiś detal. Albo tego ostatniego nawet wcale. A nawet jeżeli te zmiany są bardziej obszerne - jak choćby w przypadku niedawnych czołgów z MiniArtu, to naprawdę nie sposób napisać coś odkrywczego o kolejnych zestawach, co nie było już powiedziane przy opisie pierwszego modelu z serii. I tutaj dochodzimy do kolejnej kwestii, czyli
astarott napisał(a):częstotliwości prezentacji niektórych produktów
..która jest wynikiem cyklu wydawniczego (i jego pochodnych) producentów, którzy zdecydowali się na współprace z portalem. I tutaj nie ma żadnego sekretu - jedni wysyłają zupełnie przypadkową reprezentację swoich produktów (co potem potrafi rodzić wspomniane wyżej poczucie wałkowania tego samego), z innymi można ustalić listę fantów, które poszczególni autorzy będą w stanie opracować. Bo jednym z założeń jest właśnie to, żeby prezentowane modele, akcesoria, narzędzia czy chemia były w jakiś sposób ocenione lub przetestowane - listę nowości rynkowych to można mieć na mailu zapisując się do newsletterów producentów, importerów czy poszczególnych sklepów. Także z tego powodu wszelaka chemia opisywana jest zazwyczaj z większym opóźnieniem. Pomijając fakt, że opracowanie takiego materiału naprawdę trwa dłużej niż jego czytanie, to choćby, żeby zweryfikować zapewnienia producenta, że farba w nowym lepszym opakowaniu nie zasycha na gwincie, to trzeba odczekać jakiś czas. Bo po dwóch dniach to nie zasycha żadna. Innymi słowy - na portalu pojawia się to, czym redakcja dysponuje, oraz poszczególni autorzy chcą, czy wreszcie są w stanie opracować. Tylko tyle i aż tyle.
Niemniej jednak, jeśli nadal masz jakieś wątpliwości w tej materii, to śmiało pytaj. To jest dość przejrzyste przedsięwzięcie, więc w zasadzie nie ma sensu dawać pola niedomówieniom, czy insynuacjom. Wystarczy spytać