Zarówno MiG-15, jak F-86 były świetnymi maszynami i bardzo groźnymi przeciwnikami, z pewnością godnymi siebie nawzajem. Ale tylko o jednym z nich można moim zdaniem powiedzieć, że jest ładny. I dlatego buduję F-86, a nie MiGa.
Jak widać, spasowanie elementów nie jest złe, ale kilka szczelinek wyszło, mimo że trzy razy przymierzałem przed klejeniem i w kilku miejscach podpiłowywałem elementy, żeby szpachlowania było jak najmniej. Coś tam na spodzie, coś u nasady lewego skrzydła.
Jakoś dziwnie słabo pasują do siebie górne i dolne części skrzydeł. Ale to się łatwo zniweluje.
Po pierwszym szlifie są łączenia połówek kadłuba, niestety trzeba było sięgnąć po CA. Na dole przed płatem ta ciemna kreska, to właśnie CA, którym zalałem szparę - musiała tam zostać, inaczej kadłub byłby zbyt wąski i niechciane szpary powstałyby u nasady płatów.
Nie mogę dać tu plamy, NMF nie wybacza i nie zostawia miejsca na niechlujstwo. Precz z niechlujstwem! Łączenia muszą być idealne.
W kabinie na razie z blaszek Eduarda tylko fotel i pasy oraz tablica przyrządów, ale zamierzam wykorzystać tyle, ile tylko się da - dojście jest OK nawet po zamknięciu kadłuba, więc się nie obawiam kłopotów, dlatego też nie zamontowałem drążka sterowego. Wiem, że to dziwna kolejność, ale chciałem go po prostu zobaczyć w całości.
Tablica przyrządów wg Eduarda szara, co widać na zdjęciu we wcześniejszym poście - zmieniła kolor na czarny, użyłem do tego markera od Gunze, świetne narzędzie. To samo czeka kilka innych detali w kabinie.
Przód nafaszerowałem ołowiem.