Mr. Headshok, Aleksander, Bolo07: Dziękuję Panowie.
Hm, naprawdę nie wiem, jakim cudem upłynął cały rok... może ten będzie lepszy. Dzień dobry.
Zakończyłem na fotelu pilota... miała być poduszka.
Zrobiłem ją z kawałka HIPSu, podrapanego skalpelem – na to nałożyłem grubą warstwę płynnej szpachlówki. Po wyschnięciu popracowałem jeszcze chwilę pilnikami i papierem ściernym, na koniec w celu lepszego wyrównania potraktowałem jeszcze powierzchnię Extra Thin firmy Tamiya.
Pasy były na blaszce, wyginałem za pomocą zaginarki i wierteł... co akurat najbardziej pasowało.
Przymiarka do fotela... jest ok.
Wróciłem na chwilę do tablicy przyrządów, z wyciągniętych termicznie patyczków zrobiłem imitację oświetlenia tejże tablicy.
A z kilku krążków wyciętych igłą lekarską dorobiłem mocowanie płyty pancernej za plecami pilota, coby nie świeciła gołą blachą.
I teraz miało być nitowanie.
Ale jak to się czasami zdarza, plany planami, a rzeczywistość... rzeczywistością.
Na początek, jako że producent przewidział dziwaczny podział połówek kadłuba – domyślam się, że wynika to z unifikacji wyprasek dla różnych wersji samolotu – trzeba było skleić je razem.
Pasowanie było bardzo dobre, i elementy skleiły się bez problemu – gdzieniegdzie dodałem tylko paski HIPSu w celu wzmocnienia połączenia. Po zalaniu wszystkiego SG wyprowadziłem połączenie na gładko.
Niewielki problem pojawił się za to w okolicach owiewki skrzydło – kadłub. Mowa o tym okrągłym wzierniku-klapce.
Jako że podczas obróbki spoiny jego linie zostały praktycznie zupełnie zatarte, trzeba go było odtworzyć. I tutaj były dwie drogi: albo wyryć linię po obwodzie, używając igły i szablonu, albo wyciąć go całkowicie i wykonać nowy, wklejając go od spodu. Ja poszedłem tą drugą drogą.
Otwór wstępnie wykonałem wiertłem, finalnie obrabiając go pilnikami. Podfrezowanie od wewnątrz – robiłem z ręki, małym frezem w kształcie kulki, czyli tak zwaną różyczką.
Sama imitacja wziernika to Pla Paper 0,1mm wycięty igłą lekarską. Zawias – to doklejony kawałek okrągłego profilu Plastruct.
Po podklejeniu od spodu kawałkiem plastiku można było sprawdzić efekt końcowy.
Miał być wklejony od spodu, będzie od zewnątrz, ale najważniejsze, że pasuje.
Niestety, jak już wszystko było gotowe, zachciało mi się sprawdzić geometrię całego płatowca.
I o ile wszystko pasuje w miarę poprawnie, o tyle pewien zgrzyt pojawił się przy próbie połączenia gondoli silnika z kadłubem.
Okazało się, że producent nie przewidział praktycznie żadnego jednoznacznego mocowania tego podzespołu, i gondolę wklejamy wciskając ją na blachy kadłuba. Wręga, do której przymocowany jest silnik, jest za daleko z przodu, i w niczym tu nie pomaga, a cała gondola kiwa się na wszystkie strony.
Coś trzeba było z tym zrobić.
Na początek kawałkiem HIPSu zamknąłem kadłub od przodu. Po odrysowaniu kształtu obrobiłem plastik skalpelem i pilnikami, tak, żeby zgadzał się obrys i krzywizna. Krótkimi elementami wklejonymi w kadłub i przyklejonymi od wewnętrznej strony wręgi ustaliłem jej położenie względem kadłuba, tak żeby przy wklejaniu na gotowo była we właściwej pozycji.
Z kwadratowych profili Plastruct i HIPSu wykonałem element, który ustawił mi gondolę zarówno jeśli chodzi o prawidłowy kąt, jak i o odległość. Kilka poprawek było tu koniecznych – stąd dodatkowy element przyklejony na wrędze kadłubowej. Elementy łączące to krótkie odcinki okrągłego profilu Plastruct.
Pozostało tylko wywiercić trzy otwory we wrędze silnikowej.
Dzięki ustawieniu wszystkiego na Liquitape udało się za pierwszym podejściem. Otwory wywierciłem trochę większe, żeby podczas końcowego montażu mieć możliwość niewielkiego manewru.
I taki był cel ćwiczenia.
Kąt i odległość są prawidłowe, szczelina pomiędzy gondolą a kadłubem też w miarę stała.
Nitowanie chyba jednak zostawię sobie na następny odcinek.
Do zobaczenia.