Wymienię być może silnik, fotel i karabiny na drukowane zamienniki z Eduarda. Fotel pewnie spróbowałbym sam wypleść - bardzo lubię takie wyzwania, ale jak wyżej - za mało na to czasu. Może przy następnym Wielbłądzie...
Malowanie, które wybrałem od dawna mi się podobało. Na dodatek samolot odrobinę nietypowy, bo z lampkami pod skrzydłami do nocnych lotów. Poza tym pięknego SUDS'a z Wingnuta pokazał kiedyś Karol i zaostrzył mój apetyt...

Obawiam się tylko tych nowych kalkomanii z Eduarda...
Na koniec jeszcze fotka rodzinna Wielbłąda z Kociakami.

Jarek










