Jak deklarowałem.. piszę.
Na początku zawsze mam problem jak to stworzyć. Jeśli podstawą stworzenia modelu jest archiwalna fotka to wiem co chcę zrobić, czyli czuje już końcowy efekt jak będzie wrak modelu wyglądał, to tak jakby był już zrobiony. Powyrzucać co jest zbędne w tym plastiku i po sprawie.
Tu jednak mam na papierze wytyczne jak model ma wyglądać.
” Oszczędzić w niszczeniu kabinę załogi charakterystyczną dla tego modelu śmigłowca. Wrak o dość mocnych uszkodzeniach kadłuba z zachowaniem sylwetki konstrukcji.”
I najważniejsza, raczej problematyczna jak dla mnie rzecz…model musi leżeć na podstawce nie wyższej niż 1 cm. Na głębszym cokole podstawki można wydłubać zagłębienie i w tej dziurze usadowić model i kwita. Tu, nie pozostanie nic innego jak przekombinować brzuch śmigłowca w taki sposób aby model sprawiał wrażenie ‘wbitego’ w glebę.
Nie mam fotki = wzoru, na którym można opierać robotę więc trzeba będzie ten model zrobić z głowy.
Wstępnie wypraski kadłuba pociąłem na większe fragmenty. /zaczynam od lewej burty/
Uznałem jednak , że mniejsze będą łatwiejsze w obróbce.
Odciąłem od kadłuba podstawę działka. Wrak przecież ma sprawiać wrażenia zapadniętego w ziemi, więc ten fragment nie będzie potrzebny. / nie pozbywam się tego detalu, może się jeszcze przydać gdy koncepcja pracy uległa by modyfikacji/
Po rozważaniach, ciąć czy nie ciąć po czerwonej kresce na jeszcze mniejsze fragmenty…ciach!
Tutaj wyróżniłem kolorem fragment poszycia kadłuba, od którego zacznę psuć model.
..coś tam sobie po plastiku szlifierką pogłaskałem…
…nożykiem pociąłem…
..okleiłem aluminiową blaszką i zrobiłem ubogie nitowanie. W postępie budowy wrócę do konkretnego już nitowania.
Za pomocą ostrych chirurgicznych nożyczek machnąłem kilka dziur i….jest, pierwszy popsuty detal.
Teraz poproszę o „achy” i „ochy”