Po bardzo dobrych doświadczeniach z Miragem IIIEA w skali 1:72 firmy Modelsvit (którego ukończenie w ramach konkursu "Zimna Wojna" zajęło mi raptem 3 tygodnie) mój wybór padł na ubiegłoroczną nowość tegoż producenta w tej samej skali - długo oczekiwany model Mirage`a 2000C. Co prawda rzadko zdarza mi się robić model samolotu, który znajduje się już w mojej kolekcji (kilka lat temu umęczyłem Mirage 2000C z wyprasek Italeri), ale dla Modelsvita zrobiłem wyjątek. Mam nadzieję, że się nie zawiodę, tym bardziej, że model do najtańszych nie należy
A teraz parę fotek, które pokazują, za co trzeba zapłacić ponad 140 PLN oraz że można kolorować suchymi pastelami obrazek słonecznika 38 lat po ukończeniu przedszkola










Trzeba przyznać, że jak na "szortran" w skali 1:72 to jest naprawdę zacnie. I tak jak w przypadku mojego Mirage IIIEA - model będzie "prosto z pudła".
Na razie nie zdecydowałem się na malowanie. Waham się pomiędzy Grekiem (zawsze chciałem mieć model myśliwca w barwach tego kraju, ale niebiesko-szarego Mirage`a już na półce mam) a pustynnym Francuzem (bo do kolekcji "Pustynna Burza" jak znalazł, kamo jest fajne, tyle że straaasznie oklepane). Fajnie że Modelsvit uwzględnił greckie anteny i statecznik pionowy.
Ale czas na wybór jeszcze mam, bo na razie warsztat zajmuje taki oto ukraiński ptaszek pod szyldem "Zdążyć na Bytom"

Strasznie w kość mi daje ta suczka Trumpetera, więc może ruszę z Miragem szybciej niż myślę.













































