Dlatego przyciągają mnie te mniej znane, bardziej oryginalne konstrukcje, jak sprzęt brytyjski, włoski - czy francuski.
Tak się składa, że największym obecnie propagatorem "francuzów" w skali 1:35 jest chyba Tamiya, która ma w swojej ofercie 5 czy 6 pozycji. A że jej modele to zawsze spora wierność oryginałowi, niezły detal i przede wszystkim prostota budowy i przyjemność z niej, postanowiłem spróbować przywołać na świat w jednym miocie tę tytułową trójkę. Mimo, że modele zostały wydane z pewnym, mniej więcej 10-letnim rozrzutem, wszystkie trzymają wysoki poziom, choć nie są bez drobnych wad.
Mam też tę trójkę z Hellera/SK Model i Hotchkissa nawet bliskiego ukończenia, ale w końcu zabrakło mi serca do tych modeli przez ich uproszczenia, słabą sklejalność, gumowe gąsienice i ogólny archaizm.
Kolejność w tytule odpowiada kolejności wynikającej ze stopnia koniecznych poprawek, korekt i niezbędnego w związku z tym nakładu prac. Od najbardziej pracochłonnego do tego "najprostszego".
A więc według tej kolejności...
Tamiya wydała ostatnio Hotchkissa H39, czyli rozwinięcie, modyfikację modelu H35. Model bardzo ładny, nieźle spasowany, wyposażony nawet w metalowy łańcuch, który często na francuskich czołgach w 1940 roku można było znaleźć. Ale to "niestety" wersja tzw. H39. Aby "zdowngrade'ować" H39 do wersji H35 (u mnie wczesnej) potrzeba sporo zmian. Przede wszystkim należy wymienić płytę nadsilnikową z tej wysokiej płaskiej na zaokrągloną, opadającą z tyłu w dół, wymienić tłumik, koła jezdne wyposażyć w gumowe bandaże, a koła napinające w otwory ulgowe (dla najwcześniejszych H35). Inne muszą też być osłony nawiewów na przedniej płycie. Egzemplarz, który zamierzam zrobić miał również długolufowe działo SA38.
Płytę nadsilnikową i tłumik być może pożyczę z modelu Hellera/SK. Również działo, a raczej jego zewnętrzną cześć pożyczę z tego starego zestawu. Działo z modelu H39 Tamiyi trafi do Renault R35, który ma mieć otwarty tylny właz/siedzisko dowódcy, przez co będzie widać więcej wnętrza wieży.
Do modelu Tamiyi nie ma jeszcze dedykowanych blaszek (Eduard dopiero zapowiedział swoje), a tych do modelu Hobby Bossa nie można znaleźć, więc pewnie ograniczę się tu do pożyczek z jakichś ogólnych zestawów (pasy, klamry narzędzi itp.).
Pierwotnie model miał skończyć jako H39. Blisko 30 lat temu kupiłem książkę "Tanks of World War Two", w której była piękna grafika H39 - całego oliwkowego z czerwonym sercem. Bardzo chciałem zrobić kiedyś ten egzemplarz, mimo, że w opisie rysunku była mowa, że ten konkretny czołg tak naprawdę miał namalowane niebieskie serce (niebieskiego asa kier), czyli należał do 1-szej kompanii. Miałem jednak nadzieję, że faktycznie znajdę pojazd dokładnie w tym malowaniu. Niestety długie poszukiwania utwierdziły mnie w przekonaniu, że to fikcja. Jednolite malowanie miały jedynie ostatnie wyprodukowane egzemplarze, o numerach tak mniej więcej od 41000. A takie trafiły jedynie do nowych batalionów czołgów (BCC), gdzie nie oznaczano już pojazdów w poszczególnych pododdziałach symbolami karcianymi.

Pozostało mi poszukać czegoś w zastępstwie. Miał to być pojazd z długą lufą SA38 i ogonem - i trafiło na H35 o numerze 40004, dla którego znalazłem dwa zdjęcia. Jest to jeden z najwcześniej wyprodukowanych H35, który został w 1940 zmodernizowany. Pojazd należał do 8 Pułku Dragonów (8e Régiment de Dragons) i miał oznaczenie indywidualne "37".


Drugi model to Renault R35. Planuję wykonać egzemplarz z 10BKPanc, ten ze zdjęcia z Montbard - z długolufowym działem i ogonem z tyłu, z końcówką numeru 71.

Działo - jak pisałem wcześniej - pożyczę z Hotchkissa. Co do ogona, jeszcze nie wiem. Są trzy opcje - gotowy, żywiczny, zrobiony od podstaw lub - jeśli znajdzie się jakaś dobra dusza, której jest on niepotrzebny - ogon z modelu Hobby Bossa. Do tego blaszka z Eduarda. Egzemplarz ze zdjęcia miał późny kadłub z dodatkowymi listwami osłaniającymi dla klapy silnika i wlewu paliwa oraz dużymi osłonami przednich wizjerów kadłuba. Z kolei wizjery wieży to - jak mi się wydaje - PPLRX-160. Późne/ostatnie PPLRX-180P były szerokie na całą szerokość klapy.
Renault R35 to jeden z tych najwcześniej poznanych przeze mnie czołgów (nie liczę Rudego 102). W Modelarzu z 1968 roku, który kupił mój Tata, był króciutki artykuł na temat R35 i plany czołgu. Mając kilka lat na początku lat 70-tych namiętnie studiowałem te wszystkie czasopisma zbierane przez Tatę. Czołg na rysunkach wyposażony był w serce na wieży, dlatego dodatkowo było to takie niezwykłe, bo ci dziwaczni Francuzi nawet na narzędziu zagłady, jakim był czołg malowali takie romantyczne symbole. Tak mi się wtedy, w wieku 6-7 lat wydawało. Dopiero 20 lat później dowiedziałem się, że to był "zwykły" symbol karciany, jeden z tej "zwykłej" czwórki - kier, karo, trefl, pik :-).

Ostatni z listy to Somua S35. Tu nie przewiduję jakichś szczególnych zmian. Dodany zostanie zestaw z Def Model, może przydadzą się jakieś drobne poprawki. I już. Co do malowania, to cały czas nie jestem zdecydowany. Podobają mi się i te poziome i te pionowe pasy. Wyjdzie w praniu.




Jarek







