Zacznijmy jednak od początku – obicia zimmeritu to surfacer 500 natupowany pędzlem. Idealny – nie dość że dał kolor to jeszcze nadał fakturę. 10 minut roboty a efekt bardzo mi się podoba.
Same odpryski to najpierw pale sand vallejo – rozrabiamy farbę do konsystencji chudego mleka – kilka kropel retadera cienki pędzelek i po godzinie prac załatwione. Z uwagi że farba kładziona jest na błysku to fajnie się rozkłada – powstają często same przerwy w liniach i odpryskach. Ten efekt tym kolorem warto przejaskrawić. Wejdą w niego kolejne kolory jak również późniejsze działania na czołgu mocno to stonują. Kolejny etap to gąbka i dark rust lifel color. Idealna farba do tego celu. Świetny kolor dający z jednej strony alibi mini, jak i rdzy jeśli go później rozbawimy jasnym kolorem. Małe korekty ołówkiem pozwolą za to osiągnąć efekt zdarcia do gołej blachy. Dobra rada jeśli chodzi o odpryski – nie ma idealnej metody i jedynie słusznej – jednak za każdym razem trzeba użyć i gąbki i pędzla – niezmiernie trudno osiągnąć będzie fajny efekt za pomocą jednego z tych narzędzi. Druga rada jest taka – lepiej namalować większe jasne i mniejsze ciemne niż przesadzić w drugą stronę.
Jeśli podąża się zgodnie z harmonogramem baza-filtry- wash- odpryski-rainsy, pigmenty itp. to jasne odpryski i wkrótce będą maleć a w niektórych miejscach nie będzie widać ich wcale.
Miłego dnia



























