Model standardowy - Tamiya z całą swoją listą baboli. Staram się poprawić niektóre, nie zamierzam się mordować tylko po prostu zrobić coś, na co sam będę patrzył w miarę spokojnym okiem.
Na początek kokpit SBS. Wspaniała rzecz. Polecam.
Składa się świetnie, pasuje świetnie.







Kadłub zacząłem nitować, nity bardzo mocno przeszifowałem i zastanawiam się, czy nie lepiej będzie dość mocno wytłumić linie podziału sekcji kadłuba i zlikwidować nity. Messerschmitty z 1940/41 były dość porządnie wykonane.



Sztandarowym błędem 109 E Tamiya jest koszmarne kółko ogonowe. Tu w towarzystwie zamiennika Hasegawy. Goleń przerobiłem, igła lekarska i wklejony pręcik umożliwią lepsze spasowanie całości.
Powierzchnie sterowe też wyszlifowałem na gładko, raz że znikła okropna powierzchnia pseudopłótna a dwa, udało mi się odpowiednio zmniejszyć grubość spływu tychże. Czeka mnie dużo szlifowania podstaw wsporników usterzenia i to, co bardzo mnie korci - korekta kształtu osłony górnej silnika



W chwili obecnej ciągle waham się nad wyborem wariantu swojego Emila. Myślę nad E-3 z kampanii bałkańskiej, E-4 znad Anglii i E-7 z Tunezji. Dlatego temat wątku jest bez określenia wariantu.



















