Ej Panowie, z tymi figurkami to mnie zaskoczyliście. Ja je nazywam nie figurkami, a karykaturkami

. Najwięcej kłopotów sprawiają mi figurki a) płaskie, o małym zróżnicowaniu draperii, b) w jasnych kolorach. Na szczęście te dragonowskie są wyraziste i jak na plastik bardzo fajne. Tylko te kufajki ciężko mi było opanować. No i jasne kolory. Mnie trudno w nich oddać światłocień. Maluję już tylko akrylami, głównie Vallejo ale tym razem dołożyłem parę takich właśnie ostrych żółcieni, pomarańczy i czerwieni z akryli dostępnych w EMPIK-u. Nie ma sensu żebym podawał jakie konkretnie farby Vallejo stosowałem, bo używam zwykłych "pancernych" jakie mi pasują. Tym razem tylko twarze malowałem trochę inaczej niż do tej pory. Wcześniej bowiem przy użyciu retardera mieszałem kolory na twarzy, a teraz po prostu nakładałem na twarz kolejne, czasem dość transparentne warstwy zaczynając od ciemnych (które zostawały w zagłębieniach), a kończąc na najjaśniejszych rozświetleniach.
Co do rozjaśniania. Modne jest odkąd ja pamiętam swój czynny udział w budowaniu plastikowych zabawek - czołgów. Budowania w zamierzchłych czasach samolocików w skali 1/72 nie liczę, bo malowałem wtedy głównie srebrzanką, no chyba, że do mojej składnicy harcerskiej rzucili jakieś farbki Modelaka

Pamiętam modne rozjaśnianie tzw. suchym pędzlem kiedy malowałem emaliami Humbrola i liczne poradniki jak to robić. Już wtedy zacząłem kombinować żeby część tego rozjaśniania przerzucić na fazę podstawowego malowania aerografem. Potem zacząłem malować akrylami i metoda suchego pędzla stała się z przyczyn właściwości tych farb mocno problematyczna. Dla mnie nie bardzo, bo i tak już sporo z tych tzw. rozjaśnień robiłem aerografem. Modny obecnie trynd tzw. Colour Modulation, któremu nie ukrywam często ulegam, jest niczym innym jak rozwinięciem dawnych metod np. drybrushingu. No dobra ale czemu to służy? Ano temu żeby model nie wyglądał jak smutny klocek. Ja wiem, że nie każdemu się to podoba. Ja mam odniesienie, bo wciąż mam swoje stare modele i wiem, które wyglądają efektowniej, a przecież i tak od dawna dość mocno różnicowałem światłocień swoich modeli. Powiem więcej, zarzut komiksowości brzmi dla mnie jak pochwała, bo nie ukrywam, że od niedawna z lekka zmierzam w kierunku takiej maniery

Co do groszkowych kółek, to nie ma obawy, jeszcze się trochę zmienią. Cały model był w takich groszkach, co widać jeszcze na żaluzjach silnika ale kadłub dostał juz solidną dawkę olejów, a koła nie.