Na pierwszy ogień poszły linie podziału, były jakieś takie nieśmiałe niczym dziewczęta ze szkoły salezjańskiej. Oczywiście w trakcie pogłębiania kilka spodziewanych rys do szpachlowania powstało.
Trochę dziwią mnie linie łączenia form - o ile rozumiem, że takie feralne miejsca musiały zostać wybrane ze względu na technologię produkcji, to już problem z ich zeszlifowaniem u Tamiyi mnie dziwi. Nie obyło się bez szpachlowania. Obserwuję też w miejscu łączenia form dziwne zapadanie się szpachli - dokładnie na linii łączenia, grubość zapadnięcia około 0,5mm.












