Washa w którym były widoczne drobinki pigmentu spłukałem, dałem z czerni pomieszanej z brązem van dycka, i wyszło moim zdaniem fajnie! Swoją drogą, to zabawny paradoks, "myć' model aby go ubrudzić. Próbowałem położyć kalki, na sidoluks, ale odstawały nawet po zamalowaniu ich warstwą lakieru, więc ostrożnie je zdrapałem i zostawiłem model incognito. Może to dla tego figurant tak sie na niego patrzy? Zastanawia się pewnie "a gdzie są krzyże?"
Po pierwszym washu w celu podkreślenia krawędzi, szczelin itp, popryskałem go lakierem satynowym vallejo, niestety chyba za wcześnie, bo powstały takie małe, białe, zdaje się bąble lakieru, bo biały duszek jeszcze nie odleciał. Większość z nich mam nadzieje skutecznie zdrapałem/w jakiś sposób pozbyłem się ich. Na lakier satynowy położyłem znany, tani supermarket. I taki jest efekt:





Na zdjęciach zauważyłem że smugi/zacieki w niektórych miejscach troche krzywo wyszły, poprawiłem jak się dało, ale zdjęć już nie chciało mi sie robić, bo zmiana była to iście kosmetyczna. Trochę słabo widoczne na zdjęciach wyszły, pewnie po macie będzie je lepiej widać. Do zrobienia właściwie zostało mi chyba tylko przykurzenie go, chyba że jeszcze coś mi doradzicie ciekawego.