Wojna w Czeczeni moim zdaniem jest przez modelarzy całkowicie zapomniana sądzę więc, że doskonale spełnia wymogi tego konkursu. Budową swojej dioramy chciałbym przypomnieć noworoczny szturm na stolicę Czeczenii Grozny podczas pierwszej wojny czeczeńskiej w latach 1994-1996.
TŁO HISTORYCZNE DIORAMY
Pierwsza wojna czeczeńska rozpoczęła się 11 grudnia 1994 r. i miała na celu powstrzymać dążenia Czeczenii do niepodległości. Sam konflikt jest niezwykle skomplikowany jak większość wojen w tym rejonie i nie zamierzam wchodzić w to głębiej. Skupię się więc na czysto wojskowym spojrzeniu na tą operację wojskową. Armia rosyjska posiadała w chwili przystąpienia do szturmu 230 czołgów, 454 pojazdów opancerzonych 355 dział i moździerzy. Liczyła 38 tys. żołnierzy, z czego 6-10 tys. użyto w czasie szturmu. Oddziały te dysponowały wsparciem lotnictwa taktycznego, posiadającego w praktyce absolutną dominację w powietrzu.
Obrońcy Groznego to liczące według źródeł zachodnich pospolite ruszenie liczące ok. 5 tys. bojowników w tym ok. tysiąc cudzoziemców zgrupowanych w Brygadzie Międzynarodowej Dudajewa, składająca się z mudżachedinów przybyłych do Czeczenii z republik byłego ZSRR, państw islamskich oraz uciekinierów z Jugosławii i nacjonalistów ukraińskich. Byli doskonale uzbrojeni w broń lekką i posiadali ok. 600 wyrzutni pocisków ppanc. Wiadomo też o kilku(kilkunastu) czołgach T-55 i T-72 pozostawionych przez Rosjan i przejętych przez Czeczeńców. Większość obrońców przeszło służbę wojskową w ZSRR, nie brakowało weteranów
z Afganistanu i Specnazu. Ich morale było bardzo wysokie, bronili własnego kraju i znali doskonale miasto. Jak to się mówi ”grali na własnym boisku”. To wszystko jakoś umknęło wywiadowi rosyjskiemu i ewidentnie zlekceważono przeciwnika. Plan ataku na Grozny opracowany przez rosyjskich strategów był prosty jak konstrukcja cepa. Nacieramy jednocześnie z trzech kierunków, od wschodu, zachodu i północy, wchodzimy do miasta i zajmujemy punkty strategiczne jak pałac prezydencki(czerwony punkt na mapce), dworzec kolejowy oraz ważniejsze budynki.

Cały ten misterny plan miał mały feler. Zakładał, że obrońcy Groznego to tępi kaukazcy górale i będą się bronić zgodnie z oczekiwaniami strategów. Obrońcami Groznego dowodził Asłan Maschadow – były pułkownik armii radzieckiej i szef sztabu Dudajewa. W 1991 uczestniczył w tłumieniu rozruchów niepodległościowych w Wilnie i dowodził obroną Groznego w czasie ataków opozycji na miasto w październiku i listopadzie – miał więc pewne doświadczenie w walkach w mieście. Wobec olbrzymiej dysproporcji sił zrezygnował on z klasycznej obrony liniowej, na rzecz tzw. "obrony ruchomej" t.j. niedużych, ruchliwych oddziałów atakujących z zaskoczenia w różnych punktach miasta taktyka obrońców. Początek ataku wyznaczono na dzień 31 grudnia tak by na 1 stycznia w dzień urodzin Ministra Obrony Federacji Rosyjskiej generała armii Pawła Graczowa zrobić mu niespodziankę zdobywając miasto. Trzeba uczciwie przyznać, że zamiar udał się w 100% i o poranku 1 stycznia generała Pawła Graczowa rzeczywiście czekała „niespodzianka”. Według innych źródeł rozkaz do ataku miał dać pijany Graczow podczas imprezy sylwestrowej.
Dnia 31 grudnia, po krótkim i mało skutecznym z powodu złej pogody bombardowaniu lotniczym Rosjanie w trzech dużych kolumnach wkroczyli do miasta. Kilka tysięcy żołnierzy, 250 czołgów i innych pojazdów bez wsparcia lotnictwa, szczegółowych map i rozpoznania, ruszyło na centralny punkt miasta – pałac prezydencki, siedzibę Dudajewa. Według wspomnianego już planu Maschadowa, pancerne i zmechanizowane oddziały rosyjskie zostały wpuszczone w głąb miasta, a następnie zaatakowane i w praktyce rozbite. U Rosjan zawiodła łączność i współpraca między owymi grupami oraz lotnictwem. Naloty odbywały się bez odpowiedniego rozpoznania co za tym idzie, najbardziej cierpieli cywile. Artyleria bez precyzyjnych koordynatorów często ostrzeliwała własne formacje. W oddziałach szturmowych zapanował chaos, czołgi błądziły po wąskich uliczkach Groznego stając się łatwym celem dla obrońców. Czeczenii za to poruszali się sprawnie między zabudowaniami. Czeczenii wykorzystując znany im dobrze teren małymi grupami atakowali zagubione i osamotnione czołgi, niszcząc je granatnikami RPG 7 czy też butelkami z benzyną. Piechota zamiast towarzyszyć czołgom albo nie nadążała za pojazdami albo chowała się w zabudowaniach w obawie przed snajperami ukrytymi w oknach, bądź własnej artylerii. Czeczenii znając kanały radiowe którymi posługiwali się czołgiści, podawali sprzeczne komunikaty bądź też w ogóle zagłuszali ich rozmowy.
Zbyt duża pewność siebie i przekonanie, że z nadejściem świtu Rosjanie będą pod budynkiem prezydenckim była śmiertelna w skutkach. Z początkiem dnia było jasne, że szturm okazał się klęską. Straty wojsk federacyjnych były ogromne. Zniszczonych zostało 200 czołgów i wozów bojowych, według ministra Graczowa miało zginąć 534-ech żołnierzy, bojownicy twierdzili iż liczba zabitych waha się miedzy ośmiuset a tysiącem. Po kilku dniach od szturmu świat obiegły fotografie wypalonych czołgów oraz zwęglonych ciał ich załóg porozrzucanych po ulicach miasta.

Kolejne dni to nieustanne walki, Rosjanie wyciągnęli wnioski i zmienili taktykę. Rozpoczęto systematyczne zdobywanie poszczególnych sektorów, przy silnym wsparciu artylerii i lotnictwa. Ściągnięto dodatkowe siły specnazu oraz piechoty morskiej. Ale jak mawiał Kipling to już „zupełnie inna historia”.
PLAN DIORAMY
Diorama przedstawiać będzie model w konwersji rozbitego wraku rosyjskiego pojazdu pancernego pozostawionego na ulicyGrozny w Czeczeni. Nie zdecydowałem jeszcze, czy będzie to Zvezdy T-80 BV, czy też Tamijowski T-72 M. Konstrukcja czołgów rodziny T 72/80 powoduje, iż penetracja pancerza pociskiem kończy się często spektakularną eksplozją przewożonej amunicji połączoną zazwyczaj z zerwaniem i odlotem wieży oraz pożarem całego lub części pojazdu ?

Jest to niezwykle efektowne zjawisko z naszego modelarskiego punktu widzenia, zaś próba przedstawienia takiego zdarzenia byłaby prawdziwym modelarskim wyzwaniem. Tak więc w budowie zdany jestem na swoje przypuszczenia oraz własną improwizację z zachowaniem jednak wymogów realizmu modelarskiego.
To będzie mój pierwszy „totalny rozbitek” studiuję więc pilnie fotki w internecie oraz warsztat kol. Ewpigi. Liczę również na konstruktywną krytykę wszystkich zainteresowanych relacją mojej próby dewastacji modelu tanka.
Zbieram dokumentację i myślę jak zwaloryzować model. I bardziej liczę tutaj na „Mak Gajwera” niż na Verlindena.
Kończę budowę nowego warsztatu i wkrótce zaczynam.
cdn.
WARSZTAT












