W wypadku modeli popularnych maszyn, takich jak Messer, FW-190, Spitek czy Mustang coraz trudniej zaskoczyć potencjalnych klientów i skierować ich uwagę na wybrany zestaw.
Niektóre firmy, którym pozwalają na to możliwości techniczne, prześcigają się w coraz to bardziej perfekcyjnie wykonanych miniaturkach.
Są jednak tacy którzy preferują ciekawostki, smaczki można by rzec.
Do nich swoją ofertę kierują producenci wypuszczając na rynek czasem "odgrzane kotlety" w egzotycznym ubranku.
Na pewno tym popularnym modelem jest Spitfire.
Kilka lat temu firma Kopro wydała kolejne wcielenie swojego Spitfire Mk.IXe który premierę miał prawie 30 lat temu.
Ten "nowy" model ukazał się pod nazwąSpitfire Mk.IX "Beer Barrel".
Zawartość pudełka stanowią wypraski KP po fejslitingu jaki przeszły w latach 90, małą wypraska z częściami do dwóch beczek i kalkomaniami pozwalającymi wykonać model w następujących malowaniach, JE-J (MK329) i FF-M (MH978).
Można by nad tym zestawem przejść do porządku dziennego wychodząc z założenia, że Czesi próbują sprzedać swój wiekowy model dodając drobny gifcik dla modelarzy poszukujących historycznych ciekawostek.
Jakie jednak było moje zdziwienie gdy w tym tygodniu pojawiła się w sklepach nowy zestaw Italerii w skali 1/48.
SPITFIRE Mk. IXc "BEER TRUCK"
Włosi spróbowali pójść ścieżką Czechów i do konfekcjonowanego przez siebie modelu Ocidental Replica dodali elementy do dwóch beczek i zestaw kalek pozwalających na wykonanie 5 (w tym jednej problematycznej) malowania:
dwie powtórki z czeskiego zestawu JE-J (EN398) i FF-M (MH978), z tym że w wypadku tego drugiego brak nr seryjnego kalkach oraz trzy chyba mocno nie związane z beczkolotnicwiem, RG-R (MH772), HN-S (EN479) i holenderski 3W-17.
Jak widać beczkoloty podbijają świat modelarski. Siłą rozpędu można by się spodziewać zestawu w skali 1/32.
Na koniec może krótka informacja co chodzi z tymi beczkami.
Tuż po inwazji w Europie część dywizjonów Spitfirów nie korzystała stale z polowych lotnisk w Normadii, a jedynie lądowała na nich w ciągu dnia by po wykonaniu lotów bojowych powrócić do stałych baz na wyspach.
Tą komunikację pomiędzy W. Brytanią a kontynentalnymi bazami wykorzystywały załogi i obsługa naziemna do transportowania wszelakich frykasów niedostępnych w "namiotowych" przyfrontowych bazach.
Najbardziej poszukiwanymi materiałami tyły wszelakie trunki przewożone właśnie w formie beczułek podczepianych pod wyrzutniki bombowe.
Ot taki epizod z działań bojowych tuż po lądowaniu w Normandii.











