A teraz coś dla entomologów, czyli larwalne przemiany świetlików plasticzanych. Tutaj mamy do czynienia ze swoistym fenomenem przyrodniczym, bo dużo wody w Wiśle od ostaniej relacji upłynęło, świetliki zaczęły już po lasach dawno swoje świetliste loty na noc świętojańśką, a ten... wciąż się wykluwa (chociaż jak kto badacz wytrawny i zna ojca tego świetlika, to wie, że żaden to fenomen, a taka lokalna prawidłowość). Oby przed zimą zdążył.
Klucia część pierwsza. Sprawa jest dramatyczna, bo widzimy puste oczodoły (światłodoły?)
Tutaj wprawione oświetlenie, ale potrzeba chirurga plastycznego
Tutaj mniej więcej efekt, jaki artysta chciał osiągnąć, na koniec jeszcze lakier błyszczący pójdzie.
Żeby świetlik był świetlikiem pełną gębą, musi świecić bardziej dalekosiężnie, a nie tylko pod własny kuper. I takie cuda potrafi zdziałać współczesna medycyna! Ten element w ogóle został pominięty przez producenta zestawu, a szkoda. Niestety chyba nigdzie nie można kupić zestawu fototrawionego świateł RAF (ramki reflektorów), który kiedyś produkowała firma bodajże Griffon. Chyba że może ktoś z Was wie coś na ten temat? Fototrawiona ramka na osłonkę reflektora też by nie była od rzeczy.
I teraz tak. Tak ma świetlik muzealny
...A tak modelalny (oczywiście, gdybym zauważył to wcześniej, robotya byłaby prostsza. Tym bardziej, że już kiedyś robiłem Świetlika w 1/72 i tam też to przerabiałem. Po prostu demencja!
No i póki co wszystko wygląda jak następuje:
Jak widać, chirurg operujący zbyt zdolny nie był, nie wszystko się udało poprawić ale jest lepiej niż było. Na rewię mody nasz fruwak i tak się nie nadaje. Mam tylko nadzieję, że rzeczywiście tak to wyglądało jak na zdjęciach powyżej, a nie np. że w muzeum odstawili "wariację na temat".
No i celownik, z którego mikroszlifierką wyborowałem wnętrze i do którego wkleję kawałek przeźroczystej , oszlifowanej w "soczewkę" ramki.
I to póki co tyle, mam nadzieję,że następna relacja bedzie jescze zanim świetliki zaczną zamarzać wraz z jesiennymi przymrozkami.
Pozdrawiam - doktor Wycior.