Jeśli chodzi o bliznę, to co prawda dawno nie oglądałem filmu, ale moim zdaniem rzeźba jest zdecydowanie za wyraźna - wygląda to trochę, jakby mu jakaś fałda leżała na twarzy, czasem powiewając na wietrze, a pod spodem mieszkały jakieś stworzonka. Bez ingerencji w kształt, trudno to będzie wyciągnąć malowaniem do poziomu realizmu, a jeśli już to trzeba się skupić na łagodzeniu.
Co do kolorów, myślę że poradzą sobie te zwykłe twarzowe, np. siena i biel. Jak malowałem gębę Skorzenego (też przystojniaczek -
http://pwm.org.pl/viewtopic.php?f=26&t=14567) to bardzo delikatnie podkreśliłem bliznę jakimś czerwono-różowym, ale tam rzeźba była ledwie zaznaczona, a i tak potem to nieco przymaskowałem bielą. Poza tym uznałem, że dobrym patentem będzie rozjaśnienie krawędzi blizny, jakby skóra była napięta i źle ukrwiona - efekt nie jest zły. Ja ogólnie unikam przy twarzach czerwieni itp, a właściwie nie używam wcale - o ile nie malujesz kobitki, albo popiersia, gdzie z racji rozmiarów kolorystyka powinna być bogatsza, czerwień raczej zaszkodzi niż pomoże.
A smród farb olejnych i terpentyny faktycznie jakby dowartościowuje - coś w tym jest
Ostatnie zjęcia pustej scenki rozwalają. Mistrzostwo świata.