









Przejrzałem więc wszystko w zbliżeniu. Wypraski robią naprawdę miłe wrażenie. Mamy tu delikatne wgłębne linie podziału, nity itp. Detale wnęk podwozia i inna drobnica, jak na plastik, naprawdę świetnie. Elementy przeźroczyste bez zastrzeżeń. Plastik nie jest przesadnie gruby, dobrze przeźroczysty, nie załamujący obrazu za nim. Żywiczne wyrzutnie UB-16 też nie mają się czego wstydzić. Może gdzieś gubią parę szczegółów, i kilka zakończeń luf jest przesunięta (o dziesiętne milimetra), ale nie jest to widoczne z większej odległości, przy pierwszym spojrzeniu. Sam widziałem już gorsze wypusty z tego tworzywa. Kalki cieszą oko. Może dlatego, że wykonał je chwalony Cartograf. Kolory intensywne, a poszczególne detale ostre… Poza napisami eksploatacyjnym w języku rosyjskim. Niestety, kiedy te same w języku naszych południowych braci łatwo można rozczytać, to w przypadku tych drugich w dużym zbliżeniu widać że skopali sprawę










Zgodność wymiarowa. Po porównani z planami wydawnictwa WWP, produkt Eduarda wypada najlepiej ze wszystkich dostępnych migów w tej skali. Kadłub jest o kilka (2-3?) mm za długi, podobnie skrzydła mają ciut większą rozpiętość. Jednak to nic złego. Bryła została odtworzona poprawnie. Jeśli chodzi o panele eksploatacyjne oraz linie podziału blach. Tu poza paroma błędami, widać że Czesi brali pod uwagę MF w późnej wersji produkcyjnej. I tak kilka paneli odbiega kształtem od standardowego MF.




Kilka słów dla tych, którzy będą chcieli skleić model w naszych barwach. W zestawie dostajemy kalki do maszyny z 10 ELT. Niestety tu Eduard sprawę spiep…
Tyle o samym malowaniu pudełkowym. Trzeba pamiętać też o paru sprawach. Jak już pisałem maszyna wykonana jest w późnej wersji produkcyjnej (panele eksploatacyjne, kabina). Takich egzemplarzy u nas było tylko 20. W przypadku pozostałych trzeba zastanowić się nad dokonaniem poprawek jak na poniższym schemacie (po lewej standardowa maszyna, po prawej późna odmiana).

Specjalna dwudziestka posiadała także niestandardowy pulpit w kabinie, na blaszce ten po prawej. Do zwykłych stosujemy ten lewy. Pamiętać należy także, że nasze MF posiadały starszy silnik R11 zamiast R13. Sprawa uzbrojenia też warta jest omówienia, ponieważ w zestawie znajdziemy takowe nie wykorzystywane na naszych maszynach. I tak, są to rakiety R-3R, R-13 dostępne w naszym przypadku od wersji Bis! Samoloty wersji M i przynajmniej część MF została przystosowana do przenoszenia R-60, ale praktycznie tylko na pojedynczej wyrzutni. Belka wielozamkowa MBD z zestawu przedstawia nowszą jej odmianę z 4 zamkami. Takie były na wyposażeniu naszych Bisów, wcześniejsze wersje posiadały wersję z 6 zamkami (dwa dodatkowe zwrócone ku dołowi, jeden za drugim) jednak nigdy nie wykorzystywane (ograniczenie na jeden pylon 500kg pozwalało zawiesić tylko 4 bomby po 100kg). Na szczęście w zestawie nie znajdziemy UB-32, których nie przenosiły M/MF, a dopiero Bisy. Brakuje mi natomiast rakiety powietrze-ziemia H-66 poprzedniczki rodziny H-23/25, która wyglądałaby imponująco pod skrzydłami ołówka. Jeśli chodzi o napisy eksploatacyjne. Instrukcja do maszyn malowanych na srebrno nakazuje użycie czerwonych i czarnych. W naszym przypadku zawsze były czerwone i niebieskie. To chyba tyle.
Na koniec? Cieszę się niezmiernie z tego modelu. Bije on na głowę konkurencję. Nie ma się co dziwić. Poziomu wykonania nie powstydziłaby się choćby Hasegawa. Co mnie boli? Może brak możliwości wykonania kokpitu inaczej jak nie z blaszek (ale zaraz pojawią się żywiczne kokpity, które temu zaradzą). Zgodność wymiarowa? Gdy już wiem o tych kilku niepotrzebnych milimetrach pewnie mam jakiś mały żal. Tak naprawdę długo musiałbym myśleć aby doszukać się jeszcze jakiś rażących uchybień. Jak się to skleja, dowiemy się w następnym odcinku za pewien czas…
Ps. Ciekawe kto to w całości przeczyta?








