
http://www.canadianflight.org/
Eksponaty zgromadzone na powietrzu:




Wampirkowi zrobiłem kilka zdjęć szczegółów włącznie z wnękami podwozia gdyby ktoś reflektował



"Rury w których nie gustuję:




..no i te ze śmigłami


Do wnętrza "bicza" jest dostęp dla zwiedzających ale kabina pilotów jest oddzielona ścianką z pleksi na tyle niską aby móc swobodnie "zapuścić żurawia"


Dla chętnych też porobiłem zdjęcia szczegółów w.w.

No i wisienka na torcie. Hampden.




Nie powstrzymałem się i przelazłem za taśmę oddzielajacą Hampdena od zwiedzających. Porobiłem zdjęcia szczegółów. Niestety nie prezentuje się najlepiej. Ma oderwane lewe skrzydło, poszycia blach jak i goleń podwozia leżały niezabezpieczone w pobliżu samolotu.
W muzeum znajduje się pokaźna kolekcja silników gwiazdowych. Przykładowo:


Eksponaty zgromadzone w hangarze:





Oglądając Hampdena jak i w.w. w tym przód Blenheima uzmysłowiłem sobie ciasnotę przestrzeni.










No i bezwstydnie roznegliżowany Lysander. Niedługo Eduard ma wypuścić nową wersję w 1/48 więc też obfotografowałem co sie dało



Swoim zachowaniem zwróciłem na siebie uwagę no i pomogła mi obecność syna. Zaznajomiłem się z obsługą muzeum i najpierw fory dostał mój "młody" któremu pozwolono na penetrację eksponatów dzięki czemu tato skorzystał


Następnie podszedł do nas miły starszy pan, który zaproponował oglądnięcie "specjalnego" eksponatu. Okazało się nim ogrodzone siatką od reszty muzeum DC-3, które zostało dla nas otwarte:




Pozwolono a wręcz zachęcono do zajęcia miejsca pilota. Choć mój angielski jest szczątkowy to dwa razy nie trzeba było powtarzać

A to widział po swojej lewej stronie pilot Dakoty:

Moim dobroczyńcą okazał się weteran II WŚ latajacy bojowo na Halifax'ach Pan Ken Smith. Opowiedział mi, że z zebranych eksponatów DC-3 było jego ulubionym samolotem najwdzięczniejszym w pilotażu. O Hampdenie miał złe zdanie. Powiedział, że w przypadku ataku myśliwca można nim było tylko skutecznie manewrować "góra-dół" natomiast skręty były koszmarnie nieskuteczne. Zapytany o oderwane skrzydło poinformował, że Hampden był przez lata ekspozycji dumą tutejszego muzeum i był bez uszkodzeń. Niestety stoi na powietrzu i zimą przez bardzo obfite opady śniegu skrzydło pod jego ciężarem urwało się. Od państwa muzeum nie dostaje nawet dolara. Wszyscy pracują na zasadzie wolentariatu i teraz lata są potrzebe na zebranie funduszy i naprawę samolotu. Niestety też i umiejscowienie muzeum ma tu negatywne skutki. Gdyby było umiejscowione w bogatym Vancouver z pewnością mogli by liczyć na dofinansowanie a w małym Langley komu potrzebny do pokazywania złom? I chyba los jedynego Hampdena wydaje się przesądzony
Przemiły rozmówca pokazał mi też latający zabytek

Na koniec wspomniał rozśpiewane kolumny spadochroniarzy Polskich w Szkocji w 1943- śmiał się, że ciągle śpiewali co było dla nich bardzo dziwne. Kiedy wychodziłem już z muzeum natknąłem się na legendę powojennego lotnictwa kanadyjskiego Bana Stama - pierwszy niepełnosprawny kanadyjski pilot. Wprost z wózka inwalidzkiego był wsadzany do kabiny. Dziś niestety już nie lata i z sentymentem zagląda do muzeum.


Przepraszam za chaotyczny może opis ale u mnie teraz jest środek nocy.
Pozdrawiam Kolegów.





































































