Co prawda pytanie odn.odwzorowania szkiełek w stacjach optoelektronicznych odbiło się bez echa, ale spróbuję się poradzić w innej sprawie.
Dotyczy POXIPOLU.
Od początku: wersja, którą robię miała już przeniesiony radiolokator Arbalet pod osłonę nosową, która w porównaniu do pierwotnego kształtu została wydłużona. Nie dawało mi to tradycyjnie spokoju i postanowiłem zestawową, starą wersję wydłużyć. Ponieważ po dodaniu wstawki, do zachowania promienia krzywizny niezbędna była nadlewka, postanowiłem zastosować metaliczny POXIPOL (pisał o nim kiedyś Wojtek Fajga - stosował go m.in.do klejenia połówek kadłuba).
Obrabia się to cholerstwo dość topornie, szczególnie, że miałem sporą płaszczyznę, ale to nie najgorsze, tym bardziej, że wolna obróbka pozwala wybaczyć kilka(naście) pochopnych ruchów pilnika, jeśli się zagapimy.
Najgorsze jest to, że na granicy przejścia plastik-POXIPOL, gdzie grubość jego warstwy maleje do setnych mm, zaczął mi się on łuszczyć, co wymusza teraz jakieś tego zaszpachlowanie.
I tu właśnie pytanie: czy mogę zeszlifować całość nosa bardziej, niż to potrzebne i tą różnicę nadłożyc szpachlówką Tamiya Putty. Najpewniej tak właśnie zrobię, ale może macie jakieś inne porady, ewentualnie rady, jak postępować aby takiego łuszczenia w przyszłości uniknąć. Jeszcze tak sobie myślę, że może nie do końca właściwie przygotowałem powierzchnię pod ten POXIPOL.
I na koniec: właśnie przeczytałem dołączoną ulotkę i stoi tam, że aby polepszyć przyleganie, należy zmatowić i pokryć cinką warstewką POXI RAN - ma ktoś doświadczenia, czy rzeczywiście to pomaga?
A teraz: kolejne etapy zmagań:






Na deser osłona wylotu spalin:
