Witajcie. Siedzę sobie właśnie w przeraźliwie, ohydnie zimnym Świnoujściu, popijając Warsteinera i Paulanera Hefe-Wiesbier Dunkel, i czytam sobie ten wątek oczom nie wierząc. Czekam tylko co chwila na ciekawsze i bardziej bajkowe pomysły upraszczania procesu technologicznego produkcji skrzydła

. Szczególnie spodobał mi się pomysł na szpachlowanie SPODNIEJ CZĘŚCI PŁATA W REJONIE KRAWĘDZI NATARCIA - w celu POPRAWIENIA właściwości aerodynamicznych

. Chciałbym się zapytać jakich? Bo na pewno nie zmniejszenia oporu interferencyjnego, kształtu a tym bardziej tarcia na połączeniach nitowych. Oczywiście nie negują tutaj tego w przypadku używania profili laminarnych, dla których każde zaburzenie opływu powoduje ogromne straty oraz zaburzenie opływu laminarnego, co prowadzi to turbulizacji i nawet oderwania - patrz North American P-51.
Teraz zajmijmy się obalaniem teorii szpachlowania (SPODNIEJ ! PRZEDNIEJ) części płata o profilu nie laminarnym:
[1] Jak wiemy, to że samoloty były składane na autostradach i w szopach, nie znaczy to, że to skrzydło jest złożone niczym T-34. Bo w takim wypadku samolot ten by się po prostu nie oderwał. Osobiście widziałem już kilka niemieckich konstrukcji, i takich co latają i takich co stoją w muzeum. Więc tak, na 109 G-2 w Hendon to nawet kawałka nitu nie było praktycznie widać - no ale to samolot odpicowany do latania. Me 262 - niewielkie śladowe ilości, bardziej widać pofalowanie powierzchni. Bf 110, Bf 109 E,G - pofalowania i delikatne kółeczka które mają jakieś pół milimetra grubości/szerokości. są nawet nie wyczuwalne dotykiem ręki - patrz wrak samolotu R.Hessa IWM, 110 G-4 Hednon, 109 G-2 Hedon, 109 E-4 Hendon, 109 E-4 Duxford. Teraz przejdźmy do Fw 190. Widziałem na razie niestety tylko dwie sztuki. Fw 190 A-8 który wisi w IWM i Fw 190 S-8. Szczególnie interesowały mnie te samoloty pod względem wykonania - ze względu na czas procukcyjny 44/45 - wersja do mistela i szkolna. Wersja mistelowa miała tak malutkie zmęczenie powierzchni że aż zaskoczony byłem. Nawet tylko kilka pofalowań powierzchni się doszukałem. Drugim przypadkiem jest Fw 190 S-8 w Hendon. Widać zmęczenie tego samolotu, i niestety tu również przeżyłem zaskoczenie jakości tego płatowca (pomimo że widać chyba był wygięty...) w porównaniu np. do B-25 czy B-17 obok którego stoi. Nity są tak delikatne że można by je "zaszpachlować śliną" - i tutaj jest kolejny powód na potwierdzenie marnej teorii szpachlowania. Jakoś poszycia generalnie jak widać była bardzo dobra, więc wszelkie "OPOROWE" (wyjaśnienie słowa: sprawiający duży opór aerodynamiczny, oraz zaburzenia opływu powodujące mocne turbulizowanie oraz oderwanie warstwy przyściennej) sprawy raczej nie wchodzą tutaj w grę, przy użyciu nita dwustronnego, z łbem wpuszczanym (takowy jest w tym wypadku użyty). Koniec kropka i basta. Jeśli ktoś ma coś na ten temat do powiedzenia zapraszam na podyskutowanie.
Natomiast jeżeli chodzi o opory tarcia szorstkiego duraluminium, ma sens pomalowanie przedniej części płata czymś co zmniejszy współczynnik tarcia np. farba kamuflażowa, wosk, czy nawet "masło"

(dla wytłumaczenia, oczywiście żart, podobny do śliny...)
[2] Jeżeli nie poprawiamy właściwości oporowych to poprawiamy jakie? Opóźniamy oderwanie? Od spodu? Ano, niestety ale profil Focke Wulfa to profil zwykły z serii NACA pięciocyfrowych z trzecią modyfikacją - NACA 23015.3 . Jest to profil zwykły, nie laminarny, więc
NIE o opływie czysto laminarnym, tylko
turbulentnym. Następną sprawą jest to, iż oderwanie na profilu NACA 23015.3 następuje w okolicach 40-60% Ca (cięciwy profilu) na GÓRNEJ STRONIE PŁATA, nie dolnej... Im większy kąt natarcia tym punkt oderwania opływu wędruje do środka , aczkolwiek dla użytkowych kątów natarcia Fw 190 D czyli do 30 stopni (
zakres dynamiczny, statyczny dla płata o obrysie trapezowym z końcówką o obrysie eliptycznym Focke Wulfa 190 o powieżchni 18,3m2 i profilu NACA 23015.3 jest to ok 15 stopni) jest to zakres pomiędzy 40-60%. Wiem, bo był to akurat płatowiec do projektu na Mechanice Lotu. Przy dynamicznym zerwaniu strug, wiadomo kąt natarcia zmienia się szybko i oderwanie szybciej przesuwa się do przodu i następuje dynamiczne przeciągnięcie. W tym przypadku opływ na spodniej części płata nie ma niestety nic do powiedzenia, więc po kiego grzyba szpachlować dolne 30-40% cięciwy ? Jedyną rzeczą jaka przesuwa się do tyłku i po spodniej części płata jest punkt spiętrzenia, który w normalnej konfiguracji znajduje się na nosku profilu. To chyba było by na tyle jeśli chodzi o poprawianie właściwości aerodynamicznych poprzez szpachlowanie spodniej części płata.
Teraz jeśli chodzi o upraszczanie procesu technologicznego to, po trzech latach studiowania płatowców na LiKu to - pozostał bym przy użyciu po prostu dwóch farb kamuflażowych którymi mamy pomalować płat wg instrukcji/stanu posiadanej farby czy widzimisie właściciela budy składające płaty ( co niektórzy uważają słowo widzimisie jako śmieszne, aczkolwiek w lesie 44/45 roku, jak jakiśtamleiter powiedział że białe to czarne, to raczej tak było... cóż III rzesza). Jak dobrze wiemy farbą w odpowiedniej formie też można "zasrać" nity, linie podziału i nierówności, następnie wyszlifować i pokryć to jeszcze raz mgiełką tej samej farby żeby skrzydło nie było porysowane i brzydkie.( Tak robię ja na modelach i tak samo poprawialiśmy w moim aeroklubie "wgniotki" na skrzydle samolotu który spotkał się z filarem hangaru... tak samo również wyrównuje się powierzchnie na przygotowanym laminacie na szybowcach wyczynowych) I było by to tym kolorem który szedł by jako baza na górę - dzięki temu mamy również i pas na dole w tym samym kolorze. Następnie tylko pozostaje nałożyć plamy na górę w kolorze nr. 2. I TO MOŻNA BY WG. MNIE NAZWAĆ UPROSZCZENIEM. Nie żadne nowe podkłady, nowe lakiery, szpachlówki, po co to komu? po co ładować zbędną masę i dodawać 3 czynnik malowania w UPROSZCZONYM procesie technologicznym?
Co gdy pas na dole jest inny od plam na górze? może cygan/polak/niemiec/żyd dostał inne wiadro z inną farbą, jak wiadomo idzie produkcja masowa, i jeden płat nie może zajmować przyrządu montażowego miesiąc w postaci niezabezpieczonej przed chociażby kurzem i deszczem, smaruje to tym i odkłada do magazynu, po czym nanoszono kamuflaż dopiero później i na to, bo dostali farbę "odpowiednią". A produkcji raczej nie zatrzymamy prawda?
A czasem to po prostu płat kamieniem dostanie i co? tu „trza” coś by już z tym zrobić.
A teraz coś może na temat: Kuba świetny model. Bardzo mi się podoba. Elegancko to wygląda. Fajnie że masz taką kopalnię wiedzy na temat i dobre argumenty na obronę tego malowania. Jeśli nie będzie innego najlepiej kolorowego zdjęcia to można to nawet różowym Hello Kitty pomalować i będzie okej. Jednak przy takiej dostępności dokumentacji w wcześnie wymienionych publikacjach, logika nakazuje INTERPOLOWAĆ dany blok produkcyjny do znanych i potwierdzonych egzemplarzy. Może by napisać do panów z JaPo, zreferować im to co narobili i niech cieszą się, że ich praca nie poszła na marne! Kończ Waść. Od września zaczynamy projekt w 32
Pozdrawiam