Lepsze wrogiem dobrego. Trochę nie podobało mi się w lakierze z puszki, że zostawia czasem drobną fakturę. Postanowiłem wrócić do lakierów z aero. W takich celach używałem do tej pory Vallejo albo Gunze, żadnego nie mogę teraz dostać od ręki, to kupiłem akryl Model Mastera. Ładnie wszystko krył, potem tradycyjnie benzynka z olejem nakładana pędzlem i ... kicha. Dobrze, że się szybko połapałem, że coś nie gra - pędzel zaczął "ciągnąć", dlatego straty nie były za duże. Cóż, trzeba było to zetrzeć papierem, a teraz przemalować.
Jestem ciekaw finału, dosłownie przedwczoraj wyciągnąłem z pudła podobne ki tylko że rozpoznawcze. Ogólnie kolorystyka i zdrapki- jak dla mnie super, spróbuje zrobić u siebie coś podobnego jak się uda. Powodzenia na finiszu!
przez Marek Naja » niedziela, 4 września 2011, 22:12
Zmatowiłem, a potem zabrałem się za demontaż masek. Tego obawiałem się najbardziej. Okazało się, że słusznie, bo większość szklarni była strasznie upaćkana. Próba rozstrzygnięcia co to jest tylko pogorszyła sprawę, bo chciałem zebrać trochę tego brudu przy pomocy zmywacza do akryli ale pędzel był chyba jeszcze brudny po washu i zareagował z plastikiem. Na szczęście szybko to zauważyłem i skończyło się na jednym polu. okazało się jednak, że zmywacz tego nie bierze i że niestety brud ten jest od spodu. Trzeba było demontować szklarnię... udało się jakoś zdjąć środkowe segmenty więc do reszty był już dostęp. Brud złazł w wodzie z płynem do mycia naczyń. podejrzewam, że to rozpuszczony klej z masek, bo tłuste to to było. Przy okazji zorientowałem się, że parę miesięcy temu nie byłem jeszcze taki mądry jak teraz. Szklarnię psiknąłem surfacerem i potem kolorami zewnętrza i teraz ten surfacer jest ślicznie widoczny od środka. W Warhawku już o tym pomyślałem i odpowiednio kładłem farby. dodałem trochę smug smokiem i pigmentami podkolorowałem tu i tam.