Po trzech muszkieterach rodem z Korei przyszedł czas na „karelski duet”
. Spodobało mi się takie równoległe budowanie w ramach jednej grupy tematycznej.
Drugi z tej pary to Bf-109G-2 pilotowany przez najskuteczniejszego asa Suomen Ilmavoimat:
Ltm Ilmari Juutilainena, mającego na koncie 94 zwycięstwa.
Rys historycznyIlmari Juutilainen latał bojowo od grudnia 1939 (Wojna Zimowa) do zakończenia Wojny kontynuacyjnej w 1944. W tym czasie pilotował trzy główne myśliwce Suomen Ilmavoimat: Fokkera D.XXI, Brewstera Buffalo i Messerschmita Bf-109G. Pierwsze zwycięstwo uzyskał w dniu 19 grudnia 1939 pilotując Fokkera D.XXI (FR-108) – był to Tupolew SB-2. Pierwsze na Bf-109G (MT-222) odniósł w dniu 5 czerwca 1943 (ŁaGG-3 lub P-40).
MT-222 pochodził z drugiej partii tych maszyn dostarczonych do Finów na wiosnę 1942. Ten egzemplarz okazał się bardzo szczęśliwy dla Juutilainena – łącznie zestrzelił na nim 13 samolotów sowieckich (lepszy wynik uzyskał tylko na MT-457: 15 zwycięstw). Pilotując różne wersje i egzemplarze Bf-109G zestrzelił 51 samolotów wroga. Juutilainen latał na nim rok: od marca 1943 do marca 1944 kiedy to MT-222 został utracony w wypadku (pilot Sgt. Mäittälä zginął).
O tym jak bardzo „szczęśliwym” dla najlepszego strzelca Suomen Ilmavoimat był MT-222 najlepiej świadczy przygoda jaką na nim przeżył na początku marca 1944 (dokładna data nie jest znana, ale chodzi o trzy dni: 7, 8 lub 9 marca). W tym dniu wraz ze skrzydłowym SStg. Petola wykonywał lot rozpoznawczy – zadanie polegało na określeniu liczby samolotów na lotniskach Gorskaya, Levachovo i Kasimovo oraz sprawdzeniu natężenia ruchu drogowego i kolejowego na północ od Leningradu.
Piloci praktycznie byli już nad bazą, gdy otrzymali raport o krążących na 4500 metrów nad Perkjärvi (dość daleko na fińskich tyłach) myśliwcach nieprzyjaciela – czwórce Ła-5. Petola musiał awaryjnie wylądować – jego Messer miał kłopoty z silnikiem. Pomimo braku rozkazu o podjęciu walki Juutilainen postanowił przechwycić sowieckie samoloty. Ściągnął drążek i MT-222 rozpoczął wspinaczkę na 5500 m. Po kilku minutach dostrzegł wreszcie Ławoczkiny 500 metrów poniżej, zanurkował na nich. W tym samym momencie nieprzyjaciel rozpoczął wznoszenie – Sowieci go zauważyli. Fin zauważył, że Ławoczkiny miały białe stery, co oznaczało przynależność do 10 GIAP. Chwilę potem usłyszał w radiu, że dowódcą czwórki Sowietów jest maj. Medvetjev – podwójny bohater ZSRR.
Wiedząc, że ma mało paliwa (20 min lotu z prędkością ekonomiczną) Juutilainen postanawia wejść wyżej i spróbować zajść jednego z przeciwników. Gonitwa z przeciwnikiem trwa do wysokości 8700m. W trakcie wspinaczki Sowieci wezwali posiłki i teraz samotny Fin musiał stawić czoła już piątce Ławoczkinów. Jeden z nich wszedł na ogon MT-222, ale strzały nie były celne. Oprócz problemu ilości przeciwników Juutilainenowi doszedł jeszcze jeden – ograniczona widoczność przez zamarzającą na bocznych szybach parę. Jedynie wiatrochron był „czysty”. Mimo to umykał strzałom Sowietów, po chwili otrzymał informację o kolejnych 6 Ławoczkinach zmierzających w jego stronę! Walka trwała już dobre 15 min. W pewnej chwili udało mu się wejść na ogon jednego z prześladowców, gdy chciał już otworzyć do niego ogień silnik stanął – skończyło się paliwo…
Jedyne co mógł zrobić to oderwać się od Sowietów w stromym nurkowaniu – Ła nie miały szansy w takim pościgu. W nurkowaniu osiągnął 950 km/h – ani Messer ani Ławoczkiny nie były skonstruowane aby wytrzymać takie prędkości. Widząć, że Sowieci odpuścili pogoń Fin pozwolił „spadać” MT-222 do wysokości 6500m. Gdy ją przekroczył prędkość oscylowała w granicy 1000km/h. Juutilainen rozpoczął delikatnie wychodzić z nurkowania – manewr zakończył na wysokości 150m(!) nadal mając 900 km/h, po czym bezpiecznie wylądował na lotnisku. Samolot nie odniósł żadnych uszkodzeń, ani w walce, ani podczas nurkowania.
ModelModel zbudowałem z zestawu Academy Bf-106G6. Sam model jest tak opracowany, że umożliwia budowę wersji wcześniejszej (G-2, G-4) jak i późniejszej G-14 (w tym przypadku dodana jest jeszcze mała ramka z innym ogonem, pozostałe elementy są już w standardowych ramkach).
Podobnie jak w Spicie wyglądał proces malarski i związane z nim problemy – odłażenie farby wraz taśmą (mimo bardzo dużego osłabienia kleju – taśma miała ewidentne problemy z trzymaniem się modelu na wszelkich krzywiznach). Reszta zastosowanych technik jest taka sama – wash to mix Neutral i Dark Wash MIG’a, okopcenia to mieszanka olei VanGhoga. Kalkomanie pochodzą z dyktowanego zestawu Techmodu.
Tak jak przy Spicie Mk.IXE tak i tutaj próbowałem trochę poeksperymentować z uzyskaniem efektu wypłowienia powłoki lakierniczej. W tym celu po pomalowaniu całości w niektórych miejscach potraktowałem model ściereczką matującą i tak samo jak w Spicie ¾ uzyskanego efektu poszło w piach po nałożeniu lakieru. W „realu” trochę jeszcze widać, ale to już nie to samo. Na zdjęciach jest to praktycznie nie widoczne.
Niestety, w modelu strzeliłem dwa dosyć poważne babole merytoryczne, ale trudno – poprawiać ich nie będę. Mam z tego nauczkę aby pilnować się do końca…
Trochę zbliżeń ułatwiających krytykę