Georg01 napisał(a):Najgorsze jest to, że im komunizmu nikt nie narzucił. Oni sami o niego walczyli, nie tak jak w Polsce czy w Czechach. Sami sobie zgotowali ten los.
No bez przesady, nie tak do końca. A Chiny i pośrednio ZSRR to co? Gdyby nie Chińczycy i ich pomoc to komuniści zostaliby zepchnięci za Tumon, oraz Yalu i historia mogłaby wyglądać zupełnie inaczej. Niestety dzięki ogromnej kontrofensywie chińskiej armii i resztek koreańskich partyzantów uzbrojonych w radziecką broń, wojska ONZ znów został zepchnięty za 38 równoleznik i nastąpił pat.
Koreańczycy chcieli przede wszystkim własne wpólne państwo i jak to w życiu. Większość narodu to byli niewykształceni chłopi, którzy tyle wiedzieli o świecie ile widzieli. Materiał idealny dla komunistycznej propagandy, poza tym ówczesna północ kraju to było jego zagłębie przemysłowe, rzesze prostych robotników ze wsi, tak samo podatnych na indoktrynację. Jednak bardziej wykształceni ludzie, a później także i ci zwykli dobrze wiedzieli czym jest komunizm i z czym to się je. To były lata 50-te, ludzie już wiedzieli jak wyglądała sytuacja w Rosji i Chinach po rewolucji i co ich wtedy czeka. Ludzie, którzy znaleźli się na ziemiach okupowanych przez komunistów widzieli jak wyglądają ich "rządy" i tracili oni wśród nich poparcie.
Po kontrofensywie na przełomie 50/51r. podczas wycofywania się wojsk ONZ na południe, cała masa cywilów wraz z nimi uciekała przed komunistami, paraliżując drogi i utrudniając obronę. Kiedy front znów zatrzymał się w okolicach 38 równoleżnika, a granica jeszcze nie była szczelna sporo ludzi uciekało na południe. Ta fala ucieczek doprowadziła do strasznego zamordyzmu i terroru na północy, podobno każdy kto choć przynajmniej dobrze wypowiadał się o Południu był roztrzeliwany. Granice zostały zamknięte, a każdy kto chciał uciec był traktowany jako zdrajca. Do tego na całym terenie zajętym przez komunistów pełną parą szła indoktrynacja ludności prowadzona przez "ochotników" z Chin i szkolonych tam Koreańczyków.
To nie było jak prześladowanie AKowców przez UB po zakończeniu wojny, gdzie zamykali człowieka w więzieniu na kilka lat, w najgorszym wypadku skazując go na śmierć. Tam mordowano rodziny do 2 pokolenia za "zdradę". W ten sposób pozbyto się całej opozycji, ludzi potencjalnie niebezpiecznych, został tylko zastraszony, sterroryzowany lud, który nie miał innego wyboru jak przyjąć komunizm.
Nie każdy chciał uciekać z Północy na Południe, nie wierząc w to co ludzie opowiadali o komunistach, nie chcąc zostawiać domów, dobytku, rodzin, gospodarstw, zostawali, a potem dopiero się przekonywali czym jest ten "czerwony raj". Wiele rodzin się rozdzieliło na zawsze, wielu ludzi popełniało samobójstwa, tam naprawdę było wtedy piekło.
A przez te kilka pokoleń od tamtych czasów, cała machina zdążyła wyprać ludziom mózgi kilka razy, a oporni jak każdy wie końcżą w obozach. Choć z drugiej strony sytuacja jaka tam panuje na dzień dzisiejszy nie ma zbyt wiele wspólnego z tym co działo się tam wtedy, czy jeszcze nawet 10-15 lat temu. Stereotyp Korei jaki jest każdy wie, jednak w tym kraju mimo wszystko coś się jednak zmienia. Trochę z biedy, trochę dzięki nowym czasom, nic nie trwa wiecznie.
Rząd delikatnie przymyka oczy na bardzo częste wypady (oczywiście nielegalne) Koreańczyków do Chin. Na przygraniczny handel, coś sprzedać, coś kupić, jakieś ubrania, kurtki, buty, żywność. Na ulicach przynajmniej Pjongjangu widać coraz więcej róznorodnych, kolorowych ubrań, zachodnich samochodów (oczywiście zdecydowana większośc import z Chin), drobna przedsiębiorczość jest akceptowana przez państwo, co kiedyś było nie do pomyślenia. tak więc po ulicach jeżdzą prywatne taksówki, oraz stoją uliczni sprzedawcy. Jednak wiadomo system państwowy sam nie da rady, w końcu powoli zaczynają to widać dostrzegać.
Jednak i tak długa droga przed nimi, do sytuacji względnych swobód. Niestety to nadal państwo wojskowe i policyjne, jednak nie jest też tak, jak było jeszcze 10 lat temu. Na integracji obu Korei poza pustymi słowami polityków, mało komu dzisiaj zależy. Nie jest to ani w interesie rządu Pólnocy, ani Południa, ani Chin, ani USA, więc szans raczej na to nie ma.
Warto to wszystko wziąc pod uwagę, zanim się powie, że ludzie na Pólnocy mają komunizm na własne życzenie, bo to było takie samo życzenie jak nasze ponad 67 lat temu.


