Na początek wypadało by trochę o sobie, a że na tym forum nie ma opcji „tu się przedstawiamy”, to niestety muszę w temacie, choć nie jestem w tym temacie, co jak sądzę niedługo się każdy o tym przekona. Na imię mam Robert, i .... no właśnie....jakiś długi czas temu, życie przerwało moją zabawę z wycinankami. Jak już zdążyłem zauważyć, nie jestem wyjątkiem jeśli chodzi o tego typu powroty. A że się życie znormalizowało i ustabilizowało to postanowiłem wrócić do swoich wycinanek, poszedłem do sklepu żeby się zorientować co jest i może nawet coś kupić, ale jak zobaczyłem w gablotach plastikowe cudeńka.... pogadałem ze sprzedawcą....i do domu wróciłem z niczym...no może nie zupełnie, bo w łapkach trzymałem karteczkę z adresami kilku takich stron jak ta J. Po kilku dniach przeglądania, czytania i oglądania zmagań z plastikową materią, uświadomiłem sobie, że zmieniłem orientację, z tym, że kierunek pozostał słuszny. To było jakieś pół roku temu, a że jestem człek, który lubi wygodę, komfort i kulturę tworzenia, więc najpierw zacząłem od zorganizowania sobie miejsca , warunków i narzędzi. Miałem trudności z wyborem wszelakiego dobra, bo to nie dość że człowiek żółtodziobem jest i się kompletnie na tym nie zna, to jeszcze opinie i zdania były nad wyraz rozbieżne. Jeden twierdził, że coś jest super, drugi że to się do niczego nie nadaje, a człowiek jak głupim był, tak tumanem pozostał. Ale jakoś sobie poradziłem z wyborami, niekiedy zdając się po prostu albo na intuicję, albo na logikę.
Aerograf postanowiłem posiadać na samym końcu, bo tu mam największy dylemat wyboru, a kryteriów ocen jest kilka, z niewątpliwą analizą ocen użytkowników na czele.
Wracając na chwilkę do przeszłości, to niestety jedyne co zostało mi z mojej papierowej twórczości, i niestety, w nie najlepszej jakości analogowej....cyfrowej wtedy jeszcze nie było, ba...nie było wtedy jeszcze Internetu....



Wracając do tematu....jeszcze nie wiem, jak się to je, nie wiem czym się to je, i jeszcze nawet nie wiem, jak bardzo będzie mi to smakowało, ale smaczka już na to nabrałem...a skoro chęci są, a nie święci garnki lepią....to jestem raczej optymistą....zresztą zobaczymy.
Generalnie doskonale zdaję sobie sprawę z tego, że w każdym momencie tej zabawy, będę miał ochotę sprawdzić, czy już lata....choć z drugiej strony nastawiony jestem na poligon doświadczalny. Jak coś nie wyjdzie, to i szkopka mi nie będzie żal.
Ale do rzeczy. Model kupiłem z miesiąc temu i jest taki:

A od mniej więcej dwóch tygodni gapiłem się w takie blaszki:

Które mnie przeraziły swoją maleńką istotą sensu mojego wyboru, bo ich po prostu nie widzę z bliska. Jak się już okazało, że bardziej jestem ślepy niż kulawy i garbaty, to musiałem jeszcze poczekać na denka od musztardówek. Ale przynajmniej teraz wiem ile palców na nodze ma mrówka....
To co na razie udało mi się zrobić:



Teraz, razem z Vallejo Air czekamy na aero, i na szybko muszę jakąś pompkę do niego zmajstrować. Nie potrzebnie zostawiłem to na ostatnią chwilę i nie mogę się już doczekać.







































