czak45 napisał(a):Ale czy to były awaryjne lądowania? Bo, aż wierzyć się nie chce, że zniszczenia są tak małe.
Poprawnie wykonane lądowania awaryjne. Ten pierwszy - Me 262 A-1a/U3 zaliczył "Kopfstand" po złożeniu się przedniej goleni, być może nawet nie przy lądowaniu a jako sabotaż - na postoju. Drugi ma za sobą jak sądzę udane lądowanie na brzuchu. Jest więcej takich zdjęć.
Wbrew pozorom samolot nie musiał się koszmarnie rozpaść przy poprawnym lądowaniu we właściwym terenie. Jak pilot miał kontrolę nad samolotem, silniki nie zawiodły, nie spanikował i miał szczęście to lądował w jednym kawałku.
czak45 napisał(a):Zastanawiają mnie też takie zdjęcia na których ME wygląda jakby go poskładano z kilku innych.
Praktycznie większość Me 262 tak powinna wyglądać, tylko zdjęcia tego nie pokazują. Tak Niemcy pod koniec wojny budowali i tak ma być. Samolot składano z gotowych komponentów. Jakbyś model skleił z kilku większych części wykonanych już przez innych. Każdy ma inne farby i inaczej maluje

czak45 napisał(a):Spód malowany i szaro niebieskim i czarnym? Może podmieniali silniki z "nocnych" do tych latających za dnia.
Zawsze to jakiś smaczek malarsko modelarski.
Nie wiem jak głęboko chcesz wchodzić w temat. Ten nocny 262 B-1a/U1 ma w ogóle niemalowany spód kadłuba i nosi ślady własnie takiej składanej produkcji. Do tego wymiany części - stąd taka mozaika

czak45 napisał(a):A na tym zdjęciu Samolot wygląda jakby był miejscami klejony.
Bo tak w zasadzie jest. To Me 262 A-1, który tu widoczny jest testowany w locie przez Aliantów.
Sam samolot jest w formie końcowej, uproszczonej produkcji. Nie nosi kamuflażu a wszystkie elementy mają na sobie albo ślady farb użytych w procesie technologicznym i niezbędnych albo są gołe, w kolorze metalu a widoczne kratki, kreski itp to szpachla, którą wygładzano powierzchnie płatowca.
To jest idealny temat na model, cholernie ambitny i trudny.
Jakbyś się na to zdecydował - powiedz - pomogę bo mogę napisać dużo więcej wiadomości o tej maszynie i jej wyglądzie.