Slash napisał(a):Chociaż mocno przekradają się tu techniki pancerne
Tak jest panie Kierowniku! Akademia Pancerna imienia Gustawa Jelenia w Ustroniu. Klasa B od 1991 do 2003. Bacznosc! Spocznij.
Kiedys budowalem z zapalem czolgi, ale zgaslo. Nie pamietam powodu. Ale poszlo sobie w dobrym czasie, akurat jak Trumpeter wypuscil T-34/85 w 1:16... Nabudowal bym sie Rudych do obrzydzenia. Mam jeszcze gdzies sklejone modele, i nie wiem co z nimi poczac, bo najgorsze nie sa, pare zlotych dzbankow na jakichs IMPSach wygraly, ale i postawic w gablocie mi sie ich raczej nie chce...
A czy jestem zapalenciem, w to nie wnikam. Jak chyba kazdy staram sie uczyc na kazdym sklejonym modelu, tym bardziej ze jak mowilem gdzie indziej, ja do najszybszych czy najbardziej wytrwalych nie naleze, i co sie czegos naucze, to zostawie, potem znowu od zera. Mysle ze moje zmagania, przedewszystkim z budowaniem od podstaw, byly by o wiele bardziej "wyczesane" i byly by mniejsza udreka, jalbym traktowal modelarstwo troche bardziej serio. Wtedy bym mial moze lepiej uzbrojony warsztat, moze bym dokupowal jakies graty, przecierz sa firmy ktore maja w swojej ofercie jakies fajne specjaly, sa silniki, hamulce z zywicy, cale karoserie jak ta ktorej uzylem, ale juz zmodyfikowane... Ale ja to jestem raz na koniu raz pod koniem. Nie wiem czy sie "oplaca" sprowadzac takie rzeczy. Tak samo ma sie z narzedziami, jest jakis dremel, peseta, nozyki. Ale nic pozatym. Caly czas czytam "Alclad", ze fajnie bo mozna chromowac, mi by sie nie chcialo, i na szczescie nie musze. Albo "pigmenty", ze bez "pigmentow" nic sie juz nieda. Czy naprawde tak jest? Nie wnikam, ustrugam sobie pasteli i juz, jak nie buduje modeli to takimi pastelami sobie choc cos narysuje, a takim pigmentem to nawet w tylek sie nie podrapie.
Ale i ja nie jestem glupi, i rownierz ja probuje zbudowac jak najbardziej realny objekt. A przecierz jest tak ze im wiecej wiemy o orginale tym lepiej takie skladanki wychodza. Tym wiecej mozna sobie ulatwic zycie podczas klejenia. Takie Fordy jak ten znam na pamiec, wiem gdzie, co jak. Jak mam byc szczery to wiecej czasu zajmuje mi szukanie zdjec prawdziwych aut "dla was" niz namyslanie sie jak ma wygladac ten czy tamten detal prawdziwej maszyny.
Wedlug mnie czlowiek bardzo szybko sie uczy rzeczy ktore go interesuja, ja potrafie rozroznic rocznik Forda Granady przez ogladanie lampki pod sufitem, a niemam zielonego pojecia o innych rzeczach ktorych nie lubie lub staram sie unikac.
To chyba tyle pitolenia...
Taak... Mowicie ze czytac. To pisze, choc dzisiaj nie specjalnie wiele sie stalo, po czesci dlatego ze "zamowili" mnie do pracy dwie godziny wczesniej niz zwykle, po czesci dlatego ze sluchajac rady kolezanki odczekalem az moja wlochata przyjaciolka bedzie marcowac zanim ja dam wysterilizowac, i zwierze daje popalic nieprawdobnie. Wydziera sie w nieboglosy, a jak kleje, czy rysuje to zwyczajnie najwyzej gwizdnie jakas blyskotke ze stolu, a teraz siedzi mi w karku i zali sie, o koncentracji niema mowy, chyba ze ja zamkne, ale nie umiem na dluzej niz 30 minut, potem mi sie przykro robi.
Dlatego sluchajac gorzkich zali ponad godzine szukalem lamp, te ktore proponuje Revell sa najwyzej jakimstam objektem wyjsciowym do daleko idacej przerobki, ale mi sie nie chialo. Jak znalazlem klosze to szukalem szkielek ktore beda do nich pasowac. Potem probowalem sobie ulatwic zycie i chcialem po prostu "dokleic" je na kawalek druta, a skonczylem znowu na budowaniu od podstaw...
Na tym zdjeciu dosc dobze widac jak sa montowane w realu:

Lampa ma od spodu gwint, ten wchodzi w "nakretke" przyspawana do konca wygietego palaka, a ten znowu jest dospawany do kawalka blaszki ktora dwoma srubami przykrecona jest do ramy. Rozwiazanie bardzo powszechne, bo te palaki mozna zrobic po prostu z orginalnych mocowan lamp, skroconych we wlasciwym miejscu i "odwroconych" tak zeby mozna nasadzic reflektor...
Przez "nature" modelu, musialem (i moglem) sobie to wszystko zbudowac tak jak w prawdziwym aucie, i teraz moge sobie lampy zciagac i montowac jak mi sie podoba az bede mogl je przykleic na stale.
Zaczalem od dziurek w kloszach do ktorych wkleilem kawaleczki drutu i odstawilem do wyschniecia.
Potem zabralem sie za palaki, wygielem sobie dwa identyczne z kawalka drutu i zaostrzylem oba konce. Potem wywiercilem malutkie dziurki w poprzek miekkiej rurki, patrzac na zdjecia, widac ze ta "nakretka" jest troche beczulkowata, uwzywajac miekkiej rurki i wiercac dziurki tylko po jednej stronie, moglem nadziac je na uprzednio wygiete palaki, tak zeby drut dotykal wnetrza rurki i ja troche wypychal. Kropelka kleju utrwalila to wszystko, ale efekt jest widoczny tylko jak sie bardzo chce... Palaki rownierz odlozylem do wyschniecia i zajalem sie rama, po dwie dziurki na strone (wybaczcie, nie zwracam uwagi na to jaka srednice maja takie detale, biore wiertlo i krece, jak jest za male to biore nastepne i juz), potem po malym prostokatnym kawalku blaszki z wywierconymi otworkami, po dwie imitacje srubek na strone i przyklejone do ramy tak ze dziurki byly ustawione wzgeldem siebie. Teraz wetknalem uprzednio przygotowane palaki, czy podpory, jak kto woli w otworki w blaszkach i ramie i przykleilem na swoim miejscu. Prawda ze proste? Proste.
Odcinki drutu ktory wystawal z samch lamp ktore skleilem na poczatku, ucialem jakies o,2 mm od samego klosza.
Teraz, przez to ze uzylem miekkiej rurki na koncach tych palakow, moge "wtykac" klosze na koniec palakow ustawiac i zciagac, co napewno ulatwi mi wykonczenie tych elementow, przecierz kazdy musi dostac szkielko, zarowke, kabelek, wlasny syf. A moze pomaluje jeden na inny kolor? Zobaczymy. Moge tez wyginac palaki w kazda strone i ustawiac jak mi sie podoba.
Apropos podobania. Najpierw zdjecie calego ustrojstwa:

Tak to wyglada (wiem ze lewa jest za wysoko, ucialem drucik troche za daleko od klosza):


Musze sie z tym "przespac", nie wiem czy nie za wysoko, niby nie, ale bo ja wiem? Lampy w takim aucie sa jak oczy, ich ustawienie w duzej mierze wplynie na ostateczny wyglad samochodzika... Moze dorobie taka poprzeczke?

Pozyjemy, zobaczymy.
Zdecydowalem sie tez na jeszcze jedna zmiane. A mianowicie:

Przednie lewe kolo mnie denerwowalo, przez brak bialej obwodki, wydawalo mi sie za duze i nie na miejscu, dlatego zeszlifowalem czarna farbe z plastikowej obreczy, i teraz jest tak:

I teraz juz tak zostanie, zeby sie wiecej nie namyslac wkleilem krotkie ocinki drutu w srodki felg ktore pozniej pomoga mi w centrowaniu kol podczas klejenia. Na razie sa luzem tylko wetkniete tam gdzie trzeba.
Co jeszcze... A widzicie, znalazlem dzis w gratach takie koleczko ktore pewnie znacie, i zrobilem zdjecie cobysie mogli sobie wyobrazic jak duzy (lub maly) jest ten zlomek:

Serdecznie pozdrawiam, i dobrej nocy zycze.