Jak można się domyślić, takie dziwadło jak Savoia-marchetti S.65 leży w kręgu moich zainteresowań, jakoś jednak nie było okazji kupić modelu tego samolotu, choć produkuje go rodzima Karaya. Ku swemu zdumieniu, ujrzałem że jeden z Kolegów sprzedaje ten model w stanie mocno zaawansowanym, a cenie atrakcyjnej. Widocznie model nieźle musiał dopiec wykonawcy. Doszedłem do wniosku, że jestem w stanie go zreanimować, a odpadły mi te najmniej lubiane momenty, jak wycinanie z wlewek, szlifowanie, szpachlowanie itd., więc go kupiłem. Mam nadzieję, że pech nie przejdzie na mnie.
Wyglądał jak na obrazku

Bez pudełka, za to z całą kalkomanią. To dobrze, bo uprzednio naniesione oznaczenia uległy uszkodzeniu.
Trochę będzie do poprawienia:




Kabinka jest jedyna w swoim rodzaju- żywiczne żebrowanie, które sobie trzeba dowolnie oszklić.

Kadłuba już nie rozkleję, ale spróbuję jednak trochę ubarwić wnętrze

Największy problem wiąże się jednak właśnie z kadłubem. Nie ma przewidzianych silników lub czegokolwiek innego, i kadłub prześwieca na wylot

Znalazłem i na to sposób. Wywierciłem dziury w miejscach na kołpaki śmigieł:

wyciąłem dwa paski czarnej folii, odpowiadającej wymiarami:

zwinąłem je w rurki, wsunąłem w otwory, pozwoliłem im się rozwinąć we wnętrzu kadłuba, a na koniec ufiksowałem kropelką Superglue. Problem rozwiązany:

Mam nadzieję, że ciąg dalszy nastąpi.






















