Tym razem bez szczególnych wstępów. Jak tylko zobaczyłem, że na rynku pojawiła się ta wersja Merkavy, wiedziałem że będzie moja
Zbliżał się urlop, więc karygodnym byłoby jechać nań bez odpowiedniego modelu. Wybór padł właśnie na Mery. Podlasie a w szczególności Mazury doskonale wpływały na prace. Rano rowerowe przejażdżki po okolicy, pod wieczór model. Dawno tak przyjemnie nie składało się modelu. Po pierwsze, wspominany w innym wątku, powrót do pancerki (dawno nie entuzjazmowałem się tak modelami). Po drugie, sam model jest według mnie, doskonale zrobiony. Wszystko do siebie pasuje, brak konieczności używania szpachli i pilnika. Jedynie przy łączeniu połówek wieży, trzeba było trochę pomachać kończyną uzbrojoną w pilnik. Model jak na mnie świetnie zdetalowany, fajnie zrobiona powierzchnia antypoślizgowa, dużo robią blachy oraz łańcuchy do kurtyny. Inną kwestią jest klejenie gąsienic. Klejenie to może nie jest najlepsze słowo, bo je się po prostu składa. Ogniwa mają odpowiednie zatrzaski, więc wystarczy klikać. Kleić natomiast trzeba końcówki sworzni. Jest to straszna drobnica i na domiar złego jest jej 408 szt. Na całe gąsienice przeznaczono bagatela 612 elementów (jestem w połowie prac). Acz chyba zdejmę po jednym ogniwie z każdej gąsienicy, bo jakiej takie oklapnięte się wydają.
Parę zdjęć:











