To mój pierwszy post na forum, więc może przytoczę pokrótcę swoją (jakże typową tu) historię.
Berbeciem będąc sklejałem (czyt. paćkałem klejem) plastiki zacnej firmy ZTS Plastyk. Wszystkie te RWD, Iskry, Migi i inne badziewia polskiej myśli modelarskiej. Nie gardziłem też Małymi Modelarzami, których kilka zwisało sobie dumnie pod sufitem, czasem tylko tracąc podwozie czy śmigło na skutek sprzątania mamusi. Przed końcem podstawówki hobby jednak praktycznie we mnie wymarło (sporty? dziewczyny, hormony? mniejsza z tym), jednak na początku liceum skleiłem jeszcze z rozpędu Typhoona od Academy i prawie do końca go pomalowałem (czyt. zamazałem pędzlem nierozcieńczoną farbą). No właśnie, słabo się wówczas prezentowała moja technika i zacięcie. Potem, wiadomo, przyszło i minęło liceum, potem studia, które też już trochę zapominam no i w końcu założenie rodziny. Jak na razie wszystko po kolei, specjalną oryginalnością się nie wykazałem. Dzieci rosną a ja pod wpływem impulsu zatęskniłem za spokojnym, radosnym dłubaniem w plastiku. Tęsknota zaowocowała kupnem UH-1B od Italeri, którego (tu też nie będę oryginalny - z racji czasu ograniczonego mocno przez przyjemności rodzinne) sklejam już od roku i wciąż jest na ukończeniu. W każdym razie złapałem bakcyla, czytam forum, oglądam warsztaty i co gorsza, "kaska płynie", w końcu warsztacik trzeba wyposażać, prawda?
Nie chcę jednak straszyć Hueyem tu na forum (jest swoistym poligonem doświadczalnym a moje umiejętności są jeszcze kiepskie, oj kiepskie), więc wziąłem się za Typhoona HobbyBossa. Dlaczego HobbyBoss a nie Academy? Gdyż tym razem zamierzam nie bawić się przez rok, lecz skleić w sensownym czasie, a HobbyBoss praktycznie nie ma detali kabiny, więc ją sobie odpuściłem (proszę, nie wieszajcie na mnie psów, do kabiny będę chciał wrzucić jakiegoś pilota). Uprzedzając uwagi - jestem świadom mankamentów tego modelu - owiewka, brak świateł na skrzydłach).
Zamierzam się za to skupić na malowaniu, chcę także pod koniec dokonać próby weatheringu.
Odważyłem się zacząć wątek warsztatowy, gdyż po pomalowaniu kamuflażu zdarzył się tzw. "babol". Wszystko jest na zdjęciach.
Aha, jest to mój pierwszy model malowany aerografem. Podkład był kładziony sprayem z puszki.

Tu widać moje pierwsze w życiu rycie linii podziału. Z niewiedzy po przyklejeniu wlotu powietrza do kadłuba zaszpachlowałem linie podziału blach, więc trzeba było ryć. Robiłem to chyba ze trzy razy, próbowałem szpachlówki Humbrola (szybko schnie, co ma swoje "zady i walety", ale podczas rycia mi się kruszyła), Tamiya Basic Putty (dłużej schnie, też nie osiągnąłem dobrych rezultatów), wreszcie cyjanoakrylu (ten okazał się być strasznie twardy w obróbce). W końcu się poddałem i zostawiłem jak jest. Na tym zdjęciu widać chyba drugie rycie, po którym jeszcze robiłem powtórne rycie, po którym wyszło gorzej. Piszę to wszystko, żeby uprzedzić zarzuty, że nie próbowałem
Odpuściłem z tą myślą, że w każdym następnym modelu będzie lepiej.

Wszystko co napisałem powyżej o ryciu, tyczy się również łączeń skrzydeł z kadłubem. Po trzykrotnej walce poddałem się. Wychodzi na to, że najlepiej było bezpośrednio po sklejeniu, przed zaszpachlowaniem i ponownym ryciem.


Spód po położeniu dosyć grubej warstwy podkładu w sprayu (skończył mi się Tamiya Surface Primer i posiłkowałem się uniwersalnym szarym podkładem z Castoramy). Jak się potem okazało, ta gruba warstwa sprawiła kłopoty.

Tu już po pierwszych w życiu malowaniach aerografem i po zdjęciu maskowania. Starałem się malować przy ciśnieniu rzędu 0,8 - 1 bar i wówczas z odległości ok. 2-3cm, przy dyszy 0,2 wychodziła mi naprawdę niezła powłoka.
Tamiya była rozcieńczana wódką i leveling thinnerem w stosunku 2:1:1 (farba:wódka:leveling thinner) i jestem zadowolony z efektów.

Humbrol to piętnastoletnia farbka, którą znalazłem w domu rodzinnym w swoich starych zabawkach. Użyłem z powodów sentymentalnych oraz bardziej przyziemnych (czyt. brak kasy + "zdziwienie" żony po tym jak kupiłem aerograf

Jednak nie wszystko poszło gładko. W trakcie zrywania taśmy w niektórych miejscach Hu odszedł razem z podkładem, z czego wnioskuję, że to nie wina Hu a słabego przylegania podkładu do plastiku. Co o tym myślicie? Formy były myte, ale model nie był myty po sklejeniu, bezpośrednio przed kładzeniem podkładu. Inna rzecz to sposób w jaki układałem taśmę maskującą - rysowałem po pasku taśmy ołówkiem po czym wzdłuż rysunku b. delikatnie ryłem nożykiem i jak widać farba odpadła głównie na styku kolorów.



Widać, że czeka mnie jeszcze trochę poprawek:



A tu taśma zrobiła spustoszenie. Tak samo jak na górze, odeszła farba wraz z podkładem. Zamierzam to zatrzeć papierem 1000, potem 2500, po czym położyć, tym razem już z aerografu, Tamiya liquid surface primer white, po czym pomalować ponownie. Da się to zrobić w ten sposób, czy lepiej od razu zabrać się za zmywanie Wamodem?





Jakie macie techniki na dokonywanie tego typu poprawek?









