Jestem przezadowolony, że wreszcie się tam pojawiłem.
Po pierwsze - to co z nam z netu zobaczyłem na własne oczy (chociażby modele Jimeneza znane z bluga, filmów i publikacji). Podobało mi się, oj, podobało, ale już wiem, że "nie święci garnki lepią" - sądzę, że w 3/4 jest to w moim zasięgu i w przyszłym roku na pewno coś do Bytomia zawiozę.
Po drugie - niespodzianka pod tytułem Miguel Jimenez i jego "wykład". Kolega śmiał się ze mnie: "po co tam idziesz, niczego nowego się przecież nie dowiesz", niemniej jest to pewna "gwiazda" modelarska i jego wizyta strasznie mnie dowartościowywuje, bo to oznacza, że ta nasza Polska to już nie jest dziura w du...ie i warto się tu pojawić - chociażby po to, żeby więcej sprzedać swoich siuwaksów do brudzenia. Serce rośnie!
Po trzecie - brałem udział w imprezie integracyjnej na której spotkałem, nie bójmy się tego powiedzieć, czołówkę (a przynajmniej jej część) polskiego modelarstwa (chciałem wymieniać, ale trwało by to zbyt długo). Fajni, normalni ludzie, niemniej w przyszłym roku mam nadzieję stoczyć z nimi bój na śmierć i życie (oczywiście w Hali, nie przy barze).
Pobyt mój ograniczył się praktycznie tylko do soboty i w związku z atrakcjami wszelakimi nie zdążyłem wydać ani złotówki... Straszne! A już kombinowałem, jak to niezauważalnie wnieść do domu...
A, przy okazji - wzruszył mnie fakt, że dwie różne osoby przedstawiając mnie innym nazwały mnie "marudą"... Coś z tym muszę chyba zrobić.
Pozdrawiam wszystkich nowo poznanych osobiście kolegów i "do zobaczenia" w przyszłym roku!
PS. Wiele było fajnych modeli, ale te narty na garbusie Siary (powyżej) po prostu mnie rozwaliły...