przez HK » czwartek, 4 kwietnia 2013, 16:06
Z tą Fortecą Hasegawy to jakieś nieporozumienie. To był bardzo dobry model 15-20 lat temu. Przy dzisiejszych standardach ten zestaw jest mocno przestarzały. Ma mniej więcej poprawne wymiary i kształty, ale to w zasadzie wszystko co można o nim dobrego powiedzieć. Nie góruje w niczym istotnym nad zestawem Revella. Revell wymiary ma też prawidłowe.
Revell ma pewne braki, ale nie ma skopanej geometrii. Ma nieco zbyt gruby profil skrzydła przy końcówkach co jest ławe do poprawienia. Hasegawa ma za to zbyt małą wieżyczkę Sperry, zbyt wąski ster kierunku... można tak wymieniać, tylko po co?
Zbyt szerokie linie podziału Revellu mogą razić, zgoda. Tyle, że są do poprawienia bez rycia ich na nowo. Wypukłe linie w Hasegawie trzeba najpierw usunąć, a potem je przeryć lub zrobić wypukłe jak ktoś strasznie lubi. Ja nie widziałem, żeby ktokolwiek pokazał, jak kleić i szpachlować model bez uszkodzenia wypukłych linii. Nie widziałem również jak takie uszkodzone linie można naprawiać. Wyciągnęte na gorąco nitki z tworzywa to utopia. Można takie nakleić, owszem, tam gdzie linii już całkowicie nie ma. Ale sztukować istniejące, tak żeby nie było widać łączeń i z zachowaniem grubości? Dla mnie to nierealne.
Zestaw Hasegawy jest stary, technologicznie przestarzały, dramatycznie uproszczony i dwa razy droższy niż Revell. Można, tylko po co?
Hendryk