Tym razem wybór mój padł na dwa modele jeden to projekt długoterminowy całkowicie od podstaw, PZL P11 III w wersji wyścigowej. Natomiast drugi projekt taki bardziej na luzie, można rzec z podełka

Gee Bee Z był to pozornie cukierkowy i niewinny samolocik a w istocie pociągający a zarazem koszmarny sen pilota. Wygląd niewinnej, nieco niezgrabnej, kolorowej pszczółki może trochę mylić . Bo ta lakierowana powłoka skrywała prawdziwego demonicznego potworka, zbudowanego przez braci Granvill, tylko po to aby rzucić wyzwanie prędkości.

W samolocie tym w roku 1931 pilot Lowell Bayels wygrał wyścig o puchar Thopsona uzyskując średnią prędkość zbliżoną do 380km/h. W swoich czasach Gee Bee Z „Super Sportster uchodził za kwintesencje ogromnego ryzyka, latanie nim było sztuką tylko dla wyjątkowo odważnych ludzi. Do nich należał Bayels który zginął za sterami podrasowanego GeeBee w 1933 roku. Katastrofa nastąpiła na skutek urwania skrzydła przeciążonej maszyny w locie z prędkością ok 430 km/h.
[youtube]http://www.youtube.com/watch?v=1KTyYVnSyq4[/youtube]

Zestaw jest całkiem przyzwoitej jakości nawet dzisiaj, a w czasach swojej świetności to musiała być przysłowiowa Tamka


W moim egzemplarzu kalki są słabej jakości, kolory przesunięte a na dodatek przeźroczysty film ma odcień różowy

Na razie wszystko powycinałem z ramek, zbędne lub nijakie detale wyrzuciłem. Wyciąłem w kadłubie otwór w miejscu kabiny pilota, planuję pozostawić ją otwartą. Z kawałków plastiku wykonałem zaślepki otworów w kadłubie w okolicach skrzydeł. Skleiłem osłonę silnika, którą to znacząco odchudziłem




Teraz zamierzam odchudzić krawędzie spływu skrzydeł i stateczników oraz poprawić na nich fakturę płótna, ale to temat na następną wolną chwile.








