Solo napisał(a):Dziś do 2:00 w nocy "wykańczałem" kadłub i skrzydła.
Poprawiłem to paskudne przetarcie na skrzydle - pozostałość po odcisku palca, uzupełniłem washa i pomalowałem cały blok lakierem półmatowym.
Potem wziąłem się za kadłub i pokryłem go lakierem bezbarwnym błyszczącym.
No i się zaczęło.
"Wykańczanie" modelu można w tym wypadku odebrać dosłownie: narobiłem tyle szkód, że mało mnie szlag nie trafił (2:00 w nocy, przypominam).
Tradycyjnie już: odciski palców. Ale ile...
Okazuje się, że mam jakąś dziwny odruch, że wszystko muszę wziąć w łapy, nie czekając aż wyschnie.
Efekt?
W bloku skrzydła mam do poprawienia tę czerwoną końcówkę grzbietu, której farba (rozpuszczona bezbarwnym, a ten roztarty palcem) zabrudziła mi sam grzbiet... Nie wiem jeszcze jak usunę te czerwone smugi, ale chyba po prostu przetrę je papierem, a jeśli zetrę za bardzo (nie ma mowy w tej chwili o ponownym malowaniu tego elementu), to jakoś postaram się to zamaskować washem i cieniami do oczu. Akurat będzie dobra okazja żeby się czegoś nowego nauczyć.
Żeby było jeszcze gorzej, po wyschnięciu lakieru na skrzydłach, okazało się że niepomny jego działania na kalkach, po prostu pokryłem je kilkoma warstwami. Efekt: mam fenomenalnie postarzone gwiazdy na skrzydłach, pokrytę drobniutką siecią mikropajęczynki.
Cóż, nie mam nic na swoje usprawiedliwienie, bo mi tu wiele razy pisaliście, żeby uważać z lakierami bezbarwnymi i kalkami.
Kadłub: zostawiłem kilka paskudnych odcisków na brzuchu, które jednak bez problemu zapoleruję.
Po prostu nie mogę uwierzyć, ile tych błędów narobiłem i to w tak głupi sposób...
Cóż: czegoś na pewno się nauczyłem.
W ogóle to muszę wykombinować jakąś obrotową podkładkę do malowania dużych obiektów, żeby nie trzymać ich w ręku. Prawdopodobieństwo uszkodzenia powłoki farby/lakieru będzie wtedy mniejsze.
Tym razem zdjęć nie będzie, bo nie za bardzo jest czym się chwalić.
karambolis8 napisał(a):Solo kup sobie następnym razem dwa modele i jak jeden będzie schnął, to zajmij łapy drugim.
Solo napisał(a):To nie dla mnie: skupiam się zawsze na jednym projekcie, nie potrafię włożyć serca w dwie rzeczy na raz, taki już jestem.
Widać praca na zasadzie "3 minuty malowania, 30 minut schnięcia" jest mi pisana.
O tej porze się śpi . To pora gdzie siada koncentracja , pojawia się zmęczenie , dochodzi słabe oświetlenia i pośpiech.
Skutek dokładnie taki jak Solo napisał . Błąd błędem zaczyna poganiać . A bilans szkód zwykle większy niż bilans korzyści. Jak się o tej porze maluje to rano często się widzi inne kolory niż wieczorem.
greatgonzo napisał(a):O tej porze się śpi . To pora gdzie siada koncentracja , pojawia się zmęczenie , dochodzi słabe oświetlenia i pośpiech.
Skutek dokładnie taki jak Solo napisał . Błąd błędem zaczyna poganiać . A bilans szkód zwykle większy niż bilans korzyści. Jak się o tej porze maluje to rano często się widzi inne kolory niż wieczorem.
W zasadzie oznacza to, że spierdzieliłem swój ostatni model, wszystkie poprzednie i spierdzielę też następne. Także wiele projektów wykonywanych zawodowo było i będzie do dupy. Nocni taksówkarze to potencjalni zabójcy, a dobry obraz można namalować tylko w Toskanii, w lipcu między trzynastą, a czternastą trzydzieści. Na szczęście przed załamaniem się chroni mnie przekonanie, że cytowana analiza dotyczy co najwyżej zjawiska statystycznie występującego częściej.
SKYRAIDER napisał(a):Ja słyszałem że niedzielna praca w g..o się obraca.
Ale tu masz rację, nie wszystkich to dotyczy.


Powrót do Lotnictwo - warsztat
Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 30 gości
