Schneider CA - jeżdżące krematorium

Jeśli chcesz porozmawiać o prawdziwych pojazdach wojskowych lub szukasz dokumentacji do swojego modelu - napisz o tym tutaj.

Moderator: xenomorph

Schneider CA - jeżdżące krematorium

Postprzez modelstory » środa, 22 maja 2013, 12:51

Pierwszy francuski czołg to bardzo ciekawy model. Ułożony pod kątem przedni pancerz, dostosowany był do płozy, która co tu mówić nastręczała więcej problemów niż pomocy. Macie takiego w swojej stajni, czy dopiero przymierzacie się do realizacji? ;)

Jeżdżące krematorium. Tak ochrzcili swoje pierwsze czołgi francuscy żołnierze. Wadą tego modelu był cienki pancerz. Strzelcy wyborowi, obsługa karabinów maszynowych celowały w schowane za stalową płytą zbiorniki paliwa. Trafienie zamieniało czołg w piec hutniczy.

Francuska przygoda z czołgami rozpoczęła się na ziemi brytyjskiej, w Aldershot, gdzie testowany był ciągnik Holt’a. Brytyjczykom traktor się nie spodobał. Obecny na testach francuski inżynier, Eugene Brillie, uznał, że pojazd nadaje się do dalszych prac rozwojowych. Zarekomendował kupno kilku egzemplarzy firmie Schneider. Wiosną 1915 roku przeprowadzono testy we Francji. Wyniki przyjęto z dużą aprobatą.

Wspomniana firma rozpoczęła przebudowę jednego z ciągników. Zmodernizowany traktor zaprezentowano podczas następnych testów w grudniu 1915 roku. Nie wypadły one dobrze. Zbyt krótkie gąsienice nie były w stanie pokonać przygotowanego okopu. Niepowodzenie mogło wpłynąć na zahamowanie projektu. Zalecono jednak dalsze prace nad rozbudową czołgu. Zaangażowani w przedsięwzięcie zdawali sobie sprawę, że z każdym miesiącem będą trafiać na poważniejsze przeszkody. Program budowy pojazdów szturmowych potrzebował bodźca, który przyśpieszyłby podejmowanie potrzebnych decyzji. Osobą, która mogła skutecznie walczyć z administracyjną dżunglą był pułkownik Jean Baptiste Estienne.

Obrazek

To on, po pierwszych doświadczeniach wojennych 1914 roku miał powiedzieć Zwycięstwo przypadnie tej stronie konfliktu, która pierwsza ustawi działo 75 mm na pojeździe zdolnym do poruszania się w każdym terenie. Pod koniec 1915 roku zobaczył ciągnik Holt’a podczas holowania artylerii. Od tego momentu usilnie dążył do budowy pierwszego francuskiego czołgu.

Swoje starania rozpoczął od przekonania do idei głównodowodzącego armii francuskiej, gen. Joffre’a. Kiedy miał już zielone światło, Estienne spotkał się z Louisem Renault, ale przemysłowiec odmówił tłumacząc się realizacją innych zamówień dla armii i ogólnie brakiem mocy przerobowych. Estienne trafił niebawem na głównego inżyniera firmy Schneider, wspomnianego na początku tekstu, Eugen’a Brillie. W przeciągu zaledwie sześciu dni (20-26 grudnia 1915 roku) opracowali oni ogólny plan modelu. Już dwa dni później, padła propozycja budowy 400 egzemplarzy, a więc o 250 sztuk więcej, niż zamówiona dwa miesiące później seria brytyjskich Mark I Tank.

OPÓŹNIENIA

Udane próby przeprowadzono 5 stycznia 1916 roku. Pod koniec miesiąca gen. Joffre poinformował Ministerstwo Wojny o decyzji zamówienia 400 sztuk pojazdu. Można, zatem rzec, że Francuzi wyprzedzili Anglików, którzy oficjalne testy prototypu mieli przeprowadzić dopiero 2 lutego. Zaraz! Mówi się, że to Brytyjczycy wynaleźli czołg. Parę linijek wyżej piszę natomiast, że Francuzi już na początku stycznia testowali pierwszą maszynę. Jak to się stało, że to Anglicy byli pierwsi? Po prostu pewna ważna persona podeszła do sprawy zbyt ambicjonalnie.

Obrazek

Albert Thomas, podsekretarz stanu ds. artylerii i amunicji, wstrzymał wykonanie rozkazu budowy zamówionych egzemplarzy, gdyż chciał ujrzeć prototyp podczas testów. W rzeczywistości wojsko zazdrościło cywilom. Dotychczasowy projekt był rozwijany przez firmę prywatną z pomocą oficera, który miał dojścia na sam szczyt armii. Wstrzymanie prac pozwoliło armii szybko powołać własny zespół, który miał stworzyć konkurencyjny projekt czołgu. Był to St. Chamond, ale o nim będzie w następnym wpisie.

Przepychanki między płk. Estiennem, a administracją wojskową trwały kilka tygodni. Wreszcie 25 lutego 1916 roku odbył się pokaz, dla „niezwykle ważnego” podsekretarza stanu. Zaaprobowano zamówienie sprzed miesiąca, ale kilka tygodni zwłoki kosztowało Francję prestiż. Ostatecznie to Anglicy mogą cieszyć się z palmy pierwszeństwa wynalezienia czołgu.

Aby zmylić niemiecki wywiad zamówienie opiewało na 400 sztuk "ciągnika Estienne". Nazwa miała sugerować, że produkowane pojazdy to traktory do holowania artylerii. Później przyjęto nazwę chars d’assault (pojazd szturmowy) w skrócie CA. Do nazwy producenta (Schneider) dodano ów skrót i tak też zaczęto oznaczać pierwszy czołg skonstruowany nad Sekwaną.

Produkcję rozpoczęły zakłady SOMUA, które w latach 30-tych będą produkować czołg Somua S-35, uczestnika klęski francuskich wojsk pancernych w 1940 roku. Zakładano, że 400 modeli zostanie oddanych armii do 25 listopada 1916 roku. Dopiero 8 września odebrano w obozie szkoleniowym pierwsze fabryczne egzemplarze, które posiadały nieutwardzone blachy. Przyczyn opóźnień było kilka:

• problemy z dostarczeniem odpowiedniego pancerza
• brak mocy przerobowych francuskiego przemysłu
• rozpoczęcie produkcji drugiego modelu St. Chamond
• zmiany priorytetów produkcji

Nowy głównodowodzący armii francuskiej gen. Robert Nivell, nadał 29 stycznia 1917 roku absolutny priorytet produkcji ciągników artyleryjskich. Od tego momentu czołgi budowano tylko w przerwach między produkcją traktorów.

Obrazek

Ostatecznie zamówienie zakończono dopiero w sierpniu 1918 roku. Podwozie i umieszczony na nim prostokątny kadłub ze zwężającym, się przypominającym dziób przodem to właśnie Schneider CA. Pojazd miał długość 6,32 m, szerokość 2,05 m i wysokość 2,30 m. Pancerz grubości 11,4 mm (na dachu 5,4 mm) podnosił wagę całego pojazdu do 12,5 tony. Stalowe płyty były nitowane do kratownicy. Przód pojazdu był wyposażony w przecinarkę do drutu kolczastego. Rozwiązanie to było niepotrzebne. Żaden z konstruktorów nie pomyślał, że drut kolczasty może być taranowany przez czołg i jego masę.

WADLIWA KONSTRUKCJA

Do modelu wchodziło się przez tylne drzwi. W dachu zlokalizowane były trzy klapy, które miały ułatwiać ewakuację, ale z tym były bardzo duże problemy. Włazy były blokowane przez dodatkowe zaopatrzenie wożone na dachu pojazdu. Wchodzenie i wychodzenie z pojazdu było bardzo trudne. Jedne źródła dowodzą, że zbiorniki z benzyną (każdy po 80 litrów) były umieszczone z tyłu pojazdu po bokach obok głównych drzwi. Ten błąd konstrukcyjny był przyczyną śmierci wielu czołgistów. Niemieckie pociski przebijając pancerz powodowały pożar, a załoga nie miała praktycznie drogi odwrotu. Schneider CA szybko stawał w płomieniach. Z kolei inne źródła dowodzą, że zbiorniki były zamontowane z przodu. Ta lokalizacja również mogła być błędem ponieważ modele były trafiane pociskami najczęściej z przodu. Penetracja przedniego pancerza rozrywała zbiorniki rozpryskując zapaloną benzynę wewnątrz pojazdu.

Czterocylindrowy silnik o mocy 70 hp rozpędzał model do prędkości około 8 km/h. Schneider CA mógł przekroczyć rów o szerokości 1,75 m, przeszkodę pionową o wysokości 0,79 m i stok o nachyleniu 57%. Powyższe właściwości jezdne szybko okazały się niewystarczające.

Wewnątrz, całą długość czołgu zajmował przedział bojowy, który znajdował się nad silnikiem. Podłoga przedziału wykonana była z …drewna! Wysokość pomieszczenia była ograniczona do 90 cm. Służba odbywała się w pozycji półleżącej, co znacznie utrudniało poruszanie się wewnątrz czołgu i ewakuację.

Obrazek

Silnik uruchamiało się następująco: ręcznie pompowano paliwo (podczas pracy jednostki napędowej, było ono podawane przy użyciu pompy pulsacyjnej), a następnie zapalano silnik za pomocą korby napędzającej prądnicę. Zapas paliwa starczał na 6 do 8 godzin pracy, czyli około 50 km w marszu po drodze. Hałas w pracującym pojeździe był tak duży, że podobnie jak w brytyjskim czołgu, Mark I Tank, wykluczał porozumiewanie się głosem.

Napęd z silnika przenoszony był na tylne koła napędowe za pomocą wału. Trzybiegową skrzynię przekładniową umieszczono z tyłu czołgu. Sprzęgło główne miało kształt odwróconego stożka. Dźwignie sprzęgieł bocznych, w kształcie uchwytów, umieszczono przy drążkach hamulców ręcznych znajdujących się po obu stronach siedzenia kierowcy.

Zawieszenie opierało się na konstrukcji przeniesionej z ciągnika Holt’a. Koło napędzające znajdowało się z tyłu, a napinające z przodu. W górnej części podwozia zlokalizowanych było pięć rolek zawieszonych na stalowej szynie. Była ona oparta o obudowę podtrzymującą rolki bieżne. W dolnej części było siedem rolek podzielonych między dwa wózki. Przedni wózek miał trzy rolki, a tylny, cztery. Wózki osłonięte były pancerną obudową, na której w tylnej jej części umieszczono dwie spiralne sprężyny resorujące. Czołg w przeciwieństwie do brytyjskiego Mark I Tank miał amortyzację. Gąsienice zbudowane były z 34 zachodzących na siebie płyt połączonych ze sobą dwiema wypustkami.

Obrazek

Będąc eksperymentalną konstrukcją wypracowaną zaledwie w sześć dni wóz bojowy posiadał wiele wad. Najważniejsze to:

fatalna mobilność: operowanie ciężkim i powolnym pojazdem na nierównym terenie było trudne. Słaby silnik, zbyt krótkie gąsienice oraz wysunięty do przodu pancerz, często powodowały kłopoty z pokonywaniem nawet niewielkich przeszkód terenowych

cienki pancerz: fabrycznie zamontowane płyty były niewystarczające. Amunicja przeciwpancerna używana przez obsługę karabinów maszynowych czy strzelców wyborowych, przebijała słabe płyty, raniąc bądź zabijając członków załogi. Najgorszej, gdy Niemcom udało się trafić w zbiornik paliwa.

konstrukcja: przedział bojowy o wysokości 90 cm, skutecznie utrudniał życie czołgistom. Niedostateczny system wentylacji narażał na zatrucia gazami spalinowymi oraz prochowymi. Przez wadliwie zlokalizowane zbiorniki na benzynę i tylko jedne drzwi w tylnej ścianie, podczas pożaru załoga nie mogła wydostać się z pojazdu. Górne włazy blokowane były przez dodatkowe wyposażenie przytroczone do dachu.

ZAŁOGA

Kto wchodził w skład załogi, jakie były modyfikacje oraz wojenne losy, o tym dowiesz się w dalszej części artykułu http://modelstory.pl/schneider-ca-jezdzace-krematorium/
bo to co mnie podnieca to czołgi... http://modelstory.pl/]
Obrazek
Avatar użytkownika
modelstory
 
Posty: 44
Dołączył(a): poniedziałek, 29 kwietnia 2013, 19:28

Reklama

Re: Schneider CA - jeżdżące krematorium

Postprzez Mustaf » środa, 22 maja 2013, 20:37

Witam,
bardzo fajnie, że ktoś coś takiego robi, naprawdę świetna robota.
Kiedyś mój dziadek pracował w fabryce Schneeidera koło Chalon-sur-Saône zanim razem z armią w Polsce utknął. Teraz koło fabryki stoi potężny młot/prasa pełniący funkcje swoistego pomnika...robi wrażenie wielkość. :)
Pozdrawiam.
Avatar użytkownika
Mustaf
 
Posty: 94
Dołączył(a): poniedziałek, 8 lutego 2010, 13:07

Re: Schneider CA - jeżdżące krematorium

Postprzez ergie » czwartek, 23 maja 2013, 16:45

Jako uzupełnienie niezła galeria zdjęć tego czołgu. http://wwimodeller.co.nz/photo-collection-french-schneider-ca1-tank/
Modelarstwo redukcyjne jest mocno przereklamowane. Pasjonujące jest budowanie dioram.
ergie
 
Posty: 376
Dołączył(a): czwartek, 29 stycznia 2009, 19:12

Re: Schneider CA - jeżdżące krematorium

Postprzez modelstory » czwartek, 23 maja 2013, 17:27

Dobra galeria. Wiele zdjęć, które tam znalazłem nie ma w źródłach, z których korzystałem przygotowując tekst. Ciekawe są szczególnie te pokazujące załogę wewnątrz. Wówczas dopiero widać jak mało było przestrzeni. Sam opis ciasnoty nie oddaje fatalnych warunków. Ciekawe są też te z otwartymi klapami oraz te z chorągiewkami sygnalizacyjnymi.
Dzięki ergie za link ;o)
bo to co mnie podnieca to czołgi... http://modelstory.pl/]
Obrazek
Avatar użytkownika
modelstory
 
Posty: 44
Dołączył(a): poniedziałek, 29 kwietnia 2013, 19:28


Powrót do Pojazdy wojskowe - rzeczywiste

Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Brak zidentyfikowanych użytkowników i 10 gości