Padł pomysł " posklejajmy coś". W sklepie wpadł mi w oko mój ulubiony czołg IIw.św. KW-2.
KWulec został sklejony przez młodzieńca z mała moją pomocą. Jako jego pierwszy model jest obarczony pewnymi niedoskonałościami. Nierówno poklejone plastikowe gąsienice, pogubione km przód i tył, nieco krzywo wklejone koła jezdne, pourywane/nie wklejone uchwytu na bokach wieży i pewnie kilka innych. Po weekendzie został na półce i jakiś czas mnie kusił, aż w koncu nabyłem farby, pędzelki i starodawnymi metodami go pomalowałem.
Obecnie jest czymś w rodzaju poligonu doświadczalnego na którym min. nauczyłem się żę washa lepiej robić na lakierze błyszczącym niż matowym...
Jak narazie otrzymał washa w kolorze sepii i liczne wyrdzewienia, na krawedziach włazów, peryskopow na zebach kól napędowych , bieżniach kół jezdnych itp itd otrzymał przetarcia do metalu.
Czeka go jeszcze: błocenie jasnym piaskiem/błotem (zastanowię się jeszcze co to będzie), kalki lub malowanie oznaczeń, może jakieś tobołki i na koniec bezbarwny.
Uprzedzam od razu uwagi na temat intensywności rdzy i washa. W rzeczywistości są one o wiele subtelniejsze, niestety mój aparat uparł się i strasznie mocno je kontrastuje, na żywo są conajmniej 2-3 krotnie mniej intensywne.
Życzę miłego oglądania i komentowania.
To coś jasnego na podwoziu to próba jasnego washa który ma się zgrać z jasnym błotem/piaskiem

Tutaj bez washa

To coś białego na łączeniu wieży z gąsienicą od Pz.IV to spaw. Zastanawiam się czy malować go na zielono czy jako świeży zostawić całkiem w kolorze metalu czy np. pokryć minią.











