Poczytałem przez jakiś tydzień Wasze forum, i postanowiłem wziąć się do pracy. Ponieważ mam jakąś sympatię do małych "puszek" zdecydowałem się na model j.w. Spróbuję opisać swoje dotychczasowe doświadczenia, pisząc całkiem od podstaw - może to przyda się jakimś innym "greenhornom", zwłaszcza jeśli to co napiszę ktoś z doświadczonych forumowiczów opatrzy z czasem jakimś profesjonalnym komentarzem. Opiszę również błędy których popełnienie już widzę - z powodów j.w.
Zaznaczę na początku jedną rzecz - zdecydowanie preferuję posługiwanie się dobrymi materiałami, nawet jeśli pociąga to za sobą początkowo pewne wydatki. Mam ostrożny stosunek do różnych "zamienników" i używania czegoś "w zastępstwie" - wiele razy w życiu przekonałem się, że "tanio" znaczy "kiepsko" lub "drogo" - później. Oczywiście szanuję takie dokonania innych, i być może z czasem z nich zacznę korzystać, jednak, zwłaszcza na początku wolę takie "bezpieczne" podejście.
Na początku, razem z modelem zakupiłem: klej Ravel Contacta, szpachlę Tamyia Putty oraz zestaw pilniczków Tamyia - 3 szt. Medium

Wczesne stadium, pierwsze emocje - jak to wyciąć bez uszkodzeń, jak usuwać nadmiar kleju /skądinąd świetnie wchłaniają ręczniki papierowe/ itp.

Miałem sporo wątpliwości czy najpierw próbować skleić calość, czy fragmentarycznie malować. Na forum przeważały opinie, że :pancerkę" można malować na końcu, tak więc dokleiłem do końca. Szare ślady na wieży to próba użycia szpachelki.



Od razu o błędach i trudnościach:
Jak napisał doświadczony forumowicz w swoim wątku poświęconym temu modelowi viewtopic.php?f=16&t=14828 gąsienice są słabo dopasowane do kół napędowych, i nie udało mi się ich "zgrać"

Model posiada dość dużo, jak na moje umiejętności, elementów "blaszek" - niestety w większości wyszły kiepsko, zwłaszcza te wymagające kształtowania; do ich montażu używałem dwuskładnikowego, przezroczystego Poxipolu, co nie wyszło najpiękniej. Poległem też na nitach na przednich zaczepach - to były po 4 blaszkowate kółka średnicy ułamka milimetra - po prostu ich nie dokleiłem - na razie zabrakło umiejętności
Gąsienice są złożone z plastikowych ogniwek; pierwszą kleiłem krótkimi fragmentami, kształtując na kołach - drugą już znacznie dłuższymi odcinkami /łącznie chyba 4/, co ułatwia ich ułożenie - pierwsza wybitnie "falowała"

Po złożeniu, oczyściłem i odtłuściłem model, używając Tamiya Polycarbonate Body Cleaner - jak dla mnie to świetny preparat, później przydaje się do usuwania farby i doskonale czyści pędzle
Następnie dwukrotnie nałożyłem podkład Tamyia Surface Primer L Gray - tu znowu miałem wątpliwości czy po naspray`owaniu powinno się podkład dodatkowo rozprowadzać pędzelkiem, bo miejscami tworzyły się grubsze "kałuże" - pewnie dlatego, że pryskałem ze zbyt bliska, a i "wstrząsanie" mogło być niedostateczne /chyba tylko 2 minuty/ - ostatecznie rozprowadzałem, ale finalnie i tak podkład wytworzył bardzo cienką warstewkę, wystarczyło miejscami lekko przeszlifować papierem ściernym /używałem gradacji 600 i 800/ pomiędzy obydwoma malowaniami
Ponieważ postanowiłem ograniczyć się do zawartości pudełka, bez żadnych waloryzacji, to i malowanie postanowiłem zastosować jak w zaleceniach producenta - do detali wybrałem farbki Vallejo, natomiast jako kolor główny /oczywiście German gray/ postanowiłem użyć spray`u Tamyia TS-4 German Grey - wydawało mi się, że tak będzie łatwiej, niż malować całość pędzlem, zwłaszcza po przeczytaniu opisów trudności w nakładaniu farb akrylowych. Ale, na tym etapie nic nie jest proste


Reasumując: pierwszy model rzeczywiście jest bardzo ćwiczebny, ale i tak frajda jest przednia
Model, poza gąsienicami, dość dobrze spasowany, naprawdę przyjemnie się klei; oczywiście blaszki to największa trudność.
Przepraszam za tak długi post, postaram się aby kolejne były bardziej zwarte.
Proszę o wszelkie uwagi i komentarze

























