przez Jacek K » niedziela, 11 sierpnia 2013, 12:02
Poskładałem sobie w końcu na sucho główna komorę podwozia. Do samej komory dodałem jeszcze „kilka” detali a golenie i siłowniki hydrauluiczne zmodyfikowałem i uzbroiłem w wężyki etc…
Skrzydła okazały się masakryczne. Po pierwsze mają spore braki tworzywa i zapadliny pewnie na skutek zużycia form Musiałem zaszpachlować całe skrzydła wypełniając w tan sposób brzydkie dołki a następnie przeszlifowałem. Zauważyłem na fotkach, że można zrobić małe pofalowanie powierzchni blach(bez przesady i nie wszędzie), odwzorowałem bardzo delikatnie nity, które po szpachlowaniu też były mało widoczne a kolejnym krokiem będzie zaznaczenie (bardzo miękkie) linii podziału blach które zostały zaszpachlowane ale delikatnie je widać, może zrobię to tylko wykałaczką na podkładzie.
Troszke popracowałem nad kadłubem. Wszystkie linie podziału zaszpachlowałem i wyszlifowałem. Chciałem uzyskać efekt prawie czystych powierzchni. Odrobinkę widoczne szpachlowania i prawie niewidoczne nity były zamierzone. Musiałem wyszlifować cały kadłub i skrzydła i wyszło to na dobre ponieważ okazało się że wypraski maja sporo zapadnięć tworzywa, które trzeba wypełnić. Dotyczy to zarówno skrzydeł jak i kadłuba. Część nosowa zakrywająca lufy działek jest za krótka o ok. 1mm. Zadziwiające jest to, że ta sama część z wylotami na dwie lufy jest dobra. Spód kadłuba to znowu szpachlowanie i szlifowanie. Ja skleiłem wszystko na cyjanpoan z dużym jego nadmiarem w celu jednoczesnego wypełnienia powstałych szczelin. Połówki kadłuba również nie pasowały do siebie. Musiałem je trochę ponaciągać a w lewą część wkleiłem rozpórkę. W ten sposób jakoś wybrnąłem z opresji.
Jak już wczesniej pisałem wszystkie linie podziału na moim Schwalbe zaszpachlowałem i wyszlifowałem. Celowe było również wypłycenie nitów. Po oszlifowaniu wszystkiego okazało się że kadłub jest zbyt sterylny i gładki. Postanowiłem dodać kilka elementów spracowania poszycia, pękania szpachli wzdłuż linii podziału itd. Pierwsze przymiarki zrobiłem na spodzie kadłuba. Zaszpachlowane już wcześniej linie podziału zaznaczyłem wygniatając (nie nacinając) je delikatnie zaokrąglonym zatepionym cienkim skalpelem, chciałem w ten sposób uzyskać efekt odznaczania się podziału blach w wyniku pracy poszycia. Poszycie między wręgami jest więc u mnie lekko wklęsłe. Teraz wygląda to tak:
Chcąc dopasować prawą gondolę silnika oraz wykonać łączenie lewego silnika (będzie odsłonięty) musiałem sobie poskładać na sucho jeden silniczek. Teraz jest złożony z samych podstawowych części: