Wiosna i lato 1917 roku były bardzo owocnym okresem dla brytyjskich konstruktorów zajmujących się kreśleniem planów nowych pojazdów gąsienicowych. W tym właśnie czasie powstawały schematy opisywanych w poprzednich tekstach konstrukcji tj.
• Mark V Tank
• Mark VI Tank
• Mark V* Tank
• Medium Mark B
Mimo to inżynierowie nie zwalniali tempa. W ich głowie rodził się kolejny pomysł. W tamtym czasie, podstawowym pojazdem królewskich sił pancernych, był Mark IV Tank. To właśnie z nim wiąże się początek historii nowego pojazdu.
Pamiętacie może „ogon kijanki”, rozwiązanie testowane w czołgach czwartej serii? Była to wydłużona tylna część pojazdu. Podobny pomysł zamierzano wykorzystać w nowym projekcie. Pamiętano o nieudanych próbach z "czwórką" i "piątką" dlatego zdecydowano się zastosować krótszy moduł. Jesienią 1917 roku firma Brown Brothers z Edynburga otrzymała kontrakt. Jego owocem był nowy czołg, który różnił się od poprzednich przedłużoną tylną sekcją. Mark VII Tank, bo tak oznaczono kolejny model, był modyfikacją znanej i charakterystycznej romboidalnej konstrukcji. „Siódemka” miała w sobie trochę nowinek. Niektóre były nawet udane.

Śledząc rozwój konstrukcji w tamtym okresie, można zaryzykować stwierdzenie, że nowe koncepcje i rozwiązania, które rodziły się w głowach inżynierów, weryfikowano dopiero podczas działań bojowych. Tak było chociażby z wózkiem, który stosowano w pamiętnej "jedynce". Miał pomagać w zmianie kierunku jazdy, ale nic kompletnie nie wnosił. Był bezużyteczny i w kolejnych seriach produkcyjnych już się nie pojawił. Podobnie było z układem sterowania, który początkowo był wyjątkowo nieudany. Ingerował uwagę i siły, aż czterech członków załogi. Dowódca, kierowcą oraz dwóch strzelców operowało rozmaitymi dźwigniami i sprzęgłami w chwili, kiedy konieczna była zmiana kierunku jazdy. Dlaczego tak się działo i nikt podczas prac koncepcyjnych nie zwracał na to uwagi. Może dlatego, że po obu stronach frontu, wielokrotnie dochodziło do sytuacji, w której zlecano produkcję kilkuset sztuk nowego pojazdu w chwili gdy nie było jeszcze prototypu! Krótko mówiąc, papier przyjmie wszystko!
Wróćmy jednak do ciekawostki, o której wspomniałem na samym początku. Zaletą nowej konstrukcji było zastosowanie w niej elektrycznego startera. Uruchamiano nim silnik. Ci, którzy od początku śledzą bloga, pamiętają, że w dotychczasowych konstrukcjach rozruch polegał na kręceniu korbą. Jak ważny to wynalazek? Niech świadczy o tym fakt, że są one używane po dziś dzień!
Pierwszy raz w brytyjskiej konstrukcji położono również nacisk na system wentylacji. Nowy radził sobie znacznie lepiej niż rozwiązania stosowane w poprzednich maszynach (temperatura osiągała 50°C). Składał się z wentylatorów zamontowanych wewnątrz kadłuba oraz opancerzonych żaluzji. Dzięki nim usuwano zanieczyszczone powietrze. I w zasadzie to tyle zmian, reszta "nowej" konstrukcji to klasyczny Mark V Tank. Pierwszy prototyp ukończono w lipcu 1918 roku. Ważył 33 tony, załoga liczyła standardowo 8 osób. Uzbrojenie i pancerz nie różniło się od poprzednich modeli. Czołg był napędzany benzynowym silnikiem Ricardo o mocy 150 hp. Rozwijał prędkość 6,5 do 7 km/h. Miał zasięg 72 km. Ogółem zamówiono 74 sztuki, ale udało się wyprodukować jedynie trzy egzemplarze. Resztę zamówienia anulowano wraz z końcem wojny.
Prace nad Mk VII zbiegły się z kryzysem w wojskach pancernych, który nie doprowadził o mało do przerwania rozwoju broni pancernej w Anglii. Jak się zakończył i co z tego wynikło? O tym przeczytacie w dalszej części artykułu http://modelstory.pl/mark-vii-tank-pierwszy-czolg-z-elektrycznym-starterem/





