Rozwiązując istniejące problemy, człowiek napotyka kolejne. Banalne stwierdzenie, które sprawdza się również na wojnie. Wielka wojna przebiegała pod znakiem zasadniczego problemu, jakim była niemożność pokonania okopów wroga. Tradycyjne środki bojowe zawodziły. Wymyślono, więc czołg. Po jakimś czasie rozpoczęto konstruować transporter piechoty. Dlaczego? Pozbawieni osłony żołnierze nie nadążali za impetem natarcia stalowych potworów. Ciężkie czołgi, mimo że były powolne wydatnie przyśpieszyły natarcie. To, co osiągano, kiedyś w kilka dni, a niekiedy tygodni, można było uzyskać za pomocą nowej broni w jeden dzień. Pancerne pojazdy potrafiły zdobyć teren, ale gorzej było z jego utrzymaniem. Niemcy szybko nauczyli się przeciwdziałać. Ich metody były proste i skuteczne, tak długo, jak Anglicy stosowali niezbyt wyrafinowane formy ataku. Podczas pierwszych starć, po krótkiej wymianie ognia, Niemcy opuszczali rejon objęty atakiem. Kiedy pojazdy przekroczyły pierwszą linię okopów, piechota wracała na swoje pozycje, otwierając ogień do podążającej w pewnej odległości za czołgami angielskiej piechoty.

Przypomina to trochę zabawę w kotka i myszkę, ale tak właśnie wyglądały początki broni pancernej. Szybko zaczęto wyciągać wnioski. Udoskonalano taktykę, pomyślano też o nowej konstrukcji. Jej podstawowym zadaniem miał być transport żołnierzy pod osłoną pancerza na linię wroga. Mieli oni "wysypywać" się z pojazdu bezpośrednio do okopów. Pierwsze szkice nowej maszyny, Mark IX Tank, powstały w lipcu 1917 roku. We wrześniu gotowa była koncepcja, a w 1918 roku prototyp. Niektórzy podają, że był to ostatni brytyjski czołg wybudowany podczas I wojny światowej, co moim skromnym zdaniem, nie jest do końca prawdą. Ostatnim był Mark V** Tank, o którym będę pisać niebawem.
Czołg w odniesieniu do "dziewiątki" to za dużo powiedziane. Znacznie lepiej pasuje tutaj określenie transporter opancerzony. Podobnie jak Mark VIII Tank, transporter był zaprojektowany przez duet Tennyson’ D Eyncourt i J.G. Rackham. W przeciwieństwie do konstrukcji zaproponowanej przez W.G. Wilsona, od której wywodzi się cała dotychczasowa linia brytyjskich czołgów ciężkich, Mark IX Tank miał być wielozadaniowym pojazdem. Według teorii model przeznaczony był do walki, transportowania oddziałów i zaopatrzenia. Do tej pory transportem zaopatrzenia zajmowały się przerobione pojazdy Mark I-IV Tank, bądź Gun Carrier Mark I. Problem polegał na tym, że nie można było nimi transportować większych ilości żołnierzy. Konieczny był więc nowy kadłub, bez uzbrojenia, z inaczej rozmieszczonymi elementami układu napędowego.

Kluczem w nowej konstrukcji była przestrzeń. Nie zdecydowano się na ustawienie przedziałów. Usunięto niemalże w całości wewnętrzne ramy kadłuba, co znacznie osłabiło konstrukcję. Silnik Ricardo o mocy 150 hp zainstalowano z przodu, zaraz za plecami kierowcy i dowódcy. Układ przenoszenia napędu, znajdował się z tyłu, a łączył je z silnikiem, puszczony w podłodze, wał napędowy. Górą puszczono instalacje, dzięki której kierowca kontrolował skrzynię biegów. Środek czołgu zdominowała przestrzeń ładunkowa. Profil „dziewiątki” różnił się nieznacznie od poprzednich modeli. Była to długa skrzynia. Gąsienice owinięto wokół kadłuba podobnie jak przy innych modelach tamtego czasu. Z przodu, konstrukcja przypominała zadarty pysk pewnego hodowlanego zwierzęcia. "Świnia", tak zaczęto nazywać pierwszy transporter opancerzony.
O zaletach i wadach pojazdu oraz do czego jeszcze świnię wykorzystywano, dowiecie się z dalszej części tekstu http://modelstory.pl/mark-ix-tank-pancerna-swinia/




