siara1939: Dziękuję bardzo. Też takie lubię.
Po dość długiej przerwie dzień dobry wszystkim w nowym roku. Na pierwszy strzał idzie środkowy zaczep modelu.
Zrobiłem go z kawałka plastikowej rurki i igły lekarskiej. Po wywierceniu otworu wkleiłem go w kadłub - zostało tylko oszlifowanie. Chwilę zajęło mi ustalenie, gdzie te zaczepy powinny się znajdować - nie chciałem, żeby linki, na których będzie wisiał model, nie kolidowały z antenami. Środkowy zaczep umieściłem w kadłubie przed usterzeniem, lewy i prawy będą w skrzydłach, rzecz jasna. Wszystkie zaczepy będą zrobione w ten sam sposób.



I teraz - nie wiedzieć czemu - wziąłem się za górną wieżyczkę strzelecką.
Chciałem ją, w miarę moich skromnych możliwości, upodobnić do oryginału - przynajmniej to, co jest widoczne przez pleksiglasową osłonę. Ale po obejrzeniu mnóstwa zdjęć prawdziwej wieżyczki Martin 250 zorientowałem się, że to zadanie jest bardzo trudne - głównie ze względu na grubość tworzywa, z której została zrobiona. Nie bardzo uśmiechało mi się tłoczenie nowej osłony, z profili Plastructa, papieru, folii do kwiatków i żółtej taśmy Tamiya dorobiłem kilkanaście elementów, aby choć trochę zbliżyć się do rzeczywistości.
Przednia część wieżyczki. Dorobione boczne osłony, rolki podajników amunicji i mechanizm podnoszenia karabinów maszynowych.

Tylna część. Dorobiona podstawa celownika strzelca i urządzenie do sterowania wieżyczką.

Karabiny maszynowe Browning M2.

Jako że najwyraźniej nie jestem w stanie zrobić modelu prosto z pudła

, nie wytrzymałem i nabyłem zestaw Eduarda 48721. Dzięki temu mogłem trochę podrasować lufy karabinów.

Osłony luf z blaszki zwijałem na wiertłach, lufy z igły lekarskiej 0,8mm, osłony karabinów z papieru nasączonego Super Glue.



Wszystkie części wieżyczki razem.

Wieżyczka złożona - na razie na sucho.


I przymiarka z górną kopułą.

I tu właśnie zauważyłem, że część jest pęknięta z lewej strony na dole... skąd to się wzięło? I co z tym dalej zrobić?
Nie wiem, czy można zamówić samą ramkę z częściami przezroczystymi... zobaczymy. Przymiarka do kadłuba pokaże, czy bardzo to będzie widoczne.
Malowanie. Gunze C351 (wieżyczka) i C214 (karabiny maszynowe), wash Citadel, otarcia i odpryski farby Gunze C218.

Wieżyczka już sklejona - dodatkowo dorobiłem szybkę celownika strzelca. Musiałem też delikatnie zeszlifować krawędź, żeby osłona weszła na swoje miejsce. Po złożeniu wszystkiego nie będzie tego widać, nie trzeba więc powtórnie malować.

Tu ujawniła się moja niekonsekwencja w działaniu. Po ostatniej przymiarce zdecydowałem, żeby umieścić karabiny maszynowe ciut wyżej. I tak zrobiłem. Ale nie wpadłem już na to, żeby jeszcze raz przymierzyć przezroczystą osłonę. Gdy założyłem ją po pomalowaniu wieżyczki, krawędź tej osłony delikatnie zdeformowała mi osłonę lewego karabinu - tą zrobioną z papieru. Nie wiem, czy ruszać to jeszcze, czy zostawić tak jak jest... prześpię się z tym problemem.
Patrzyłem tak na tą moją wieżyczkę, i doszedłem do wniosku, że czegoś mi w niej brakuje...
Amunicji

.
Naboje wykonałem z drutu miedzianego 0,4mm zaostrzonego za pomocą wiertarki i dociętego za pomocą szablonu.


Zgrubienie imitujące łuskę zrobiłem za pomocą Super Glue - każdy drucik kilkakrotnie zanurzałem na tą samą głębokość w naczynku z klejem, i czekałem chwilę, aż wyschnie. Naczynko na klej to po prostu kawałek rurki - tej samej, której użyłem do zaczepów.

Do malowania przygotowałem listewkę z otworami - dzięki temu miałem ustaloną jednakową wysokość dla wszystkich elementów. Taśma Tamiya trzymała wszystko na miejscu.

Pociski pomalowałem najpierw Surfacerem 1200, a potem metalizerem Gunze C219.
Efekt końcowy:

Amunicja jest już gotowa. Teraz powstało pytanie, jak ją umieścić na miejscu?
Po przemyśleniu kilku koncepcji zdecydowałem się na poniższe rozwiązanie.
Z kawałka zwykłej kartki odciąłem wąski pasek, uformowałem go i nasączyłem Super Glue. Powstało coś na kształt prowadnicy.

Pomalowałem go na czarno (Citadel), i przy użyciu mikroskopijnych kropelek kleju zacząłem przyklejać naboje, jeden obok drugiego. Cały element przykleiłem roboczo do maty.

Po przyklejeniu wszystkich nabojów odciąłem kawałek starej kalkomanii - ma on za zadanie zamaskować granicę kolorów i imitować ogniwka taśmy amunicyjnej. Lepszy byłby pewnie kolor stalowy, ale nie znalazłem, niestety.

Po naklejeniu jej na właściwym miejscu potraktowałem ją jeszcze płynami Micro Set i Micro Sol, aby ładnie ułożyła się między nabojami. W sposób analogiczny wykonałem drugą taśmę.
Chwila prawdy:


Może lewa taśma powinna być ułożona trochę lepiej... ale generalnie jestem zadowolony z efektu.
Jeszcze z perspektywy strzelca:

Właśnie... strzelec...


Chyba czapkę trzeba będzie trochę podszlifować...


I jeszcze przymiarka do kadłuba:


Pęknięcie kopuły trochę widać... ale nie bardzo. Chyba zostawię tak jak jest.
Ech, jak pomyślę o dopasowywaniu i malowaniu kolejnego załoganta...
Następnym razem robię myśliwiec.
Do zobaczenia.