Prace nad pierwszymi amerykańskimi konstrukcjami rozpoczęły się wraz z początkiem 1917 roku. Inżynierowie zza oceanu baczenie przyglądali się wyścigowi zbrojeń, który nabierał rozpędu podczas działań zbrojnych. Szybko rozwijała się broń pancerna, a jankesów zaintrygowała w szczególności konstrukcja lekkiego francuskiego czołgu Renault FT. Jego główną zaletą miała być liczebność.
Pierwsze prototypy amerykańskich czołgów nie były zbyt udane. Najpierw był Holt Gas Electric Tank, później parowy Steam Wheel Tank. Dużo Amerykanie nauczyli się przy okazji kooperacji z Anglią podczas prac nad Mark VIII Tank. Zdarzały się też konstrukcje oryginalne, jak chociażby Skeleton Tank, czyli czołg bez pancerza. Już po przystąpieniu do wojny do Paryża wprowadziła się komisja testująca prototypy nowych pojazdów. To od tych ludzi zależało czy model zostanie zakwalifikowany do masowej produkcji. Wkrótce jankesi natknęli się na lekki czołg Renault FT, który jak się szybko okazało miał wiele zalet. Amerykanów interesowała przede wszystkim łatwość produkcji oraz jej szybkość.

Był 27 września 1908 roku. Mury fabryki Piquette Plant w Detroit opuścił pierwszy Ford T, rozpoczynając tym samym nową erę w produkcji przemysłowej, erę taśmy montażowej. Wynalazek wprowadzony przez Henrego Forda zrewolucjonizował i przyśpieszył znacznie produkcję samochodów. Dlaczego więc nie skorzystać z koncepcji przemysłowca przy produkcji dla wojska? Ameryka nie była jednak w stanie wojny. Lata leciały i dopiero w 1918 roku US Army zwróciło się do producenta samochodów z propozycją produkcji lekkiego czołgu. Armia potrzebowała ultra lekkiego pojazdu, który miał być uzbrojony w karabin maszynowy. Służyć miał też do przewożenia amunicji karabinowej. Uznano, że doświadczony producent samochodów będzie najodpowiedniejszą osobą, która może podjąć się tego zadania. W końcu tak zrobili Francuzi, których Renault FT był produkowany przez potentata samochodowego, Louisa Renault. Henry Ford, lubiący wyzwania, przyjął nowatorskie za oceanem zadanie.
Zanim doszło do rozmów z Fordem, jankesi próbowali uruchomić produkcję pojazdu opartego na licencji Renault FT. Na papierze wszystko wyglądało elegancko. Był gotowy i odnoszący sukcesy projekt, potencjał przemysłowy, klasa robotnicza, więc można było rozpocząć produkcję. Amerykanie nie zdawali sobie jednak sprawy, że każdy Renault składany był ręcznie. Robotnicy znad Sekwany ręcznie docinali płyty pancerne oraz dopasowywali inne elementy. Przekazana dokumentacja była w skali metrycznej, która nijak się miała do angielskiej. Zapomniano też o rezerwacji odpowiedniej ilości karabinów oraz stali pancernej. Wszystko się przedłużało i komplikowało. Właśnie wtedy zapukano do drzwi Henry Forda.

Był to strzał w dziesiątkę, tak przynajmniej wydawało się na początku. W nowym projekcie można było zastosować części, czy też podzespoły wykorzystywane przy produkcji legendarnego samochodu Ford Model T. Czołg napędzały dwa silniki z tego modelu, uruchamiane jednym elektrycznym starterem. Generalnie konstrukcja trochę przypomina Renault FT z tym, że amerykański pojazd nie posiadał wieży. W przednim pancerzu z lewej strony zamontowane było uzbrojenie, za którym siedział strzelec. Z prawej strony znajdowało się stanowisko kierowcy. Czołgiści służyli w ekstremalnej ciasnocie. Czołg był po prostu bardzo mały. Długość to zaledwie 3,2 metry. Był, więc trzy razy krótszy niż brytyjski czołg ciężki. Szerokość i wysokość to zaledwie 1,62 metra. W ciemności można byłoby się potykać o ten czołg. Małe wymiary wpływały na lekkość konstrukcji. Waga oscylowała w okolicach 3 ton. Co do warunków służby. Jak już wspominałem było ciasno i gorąco, co w zasadzie jest znakiem rozpoznawalnym pancernych pojazdów gąsienicowych czasu wielkiej wojny.
O silniku, a w zasadzie dwóch jednostkach napędowych już trochę wcześniej napisałem. Obydwa osiągały moc 45 hp, co pozwalało rozpędzić pojazd do prędkości 13 km/h. Zapas paliwa wynosił 64 litry, co pozwalało operować maszynie w zasięgu 54 kilometrów. Ówczesne konstrukcje miały znacznie dalszy zasięg, który dochodził nawet do 225 km. Tak np. było w przypadku Medium Mk C. Kierowca kontrolował pojazd za pomocą dwóch dźwigni połączonych ze skrzynią biegów, która posiadała dwa biegi umożliwiające poruszanie się do przodu i jeden do tyłu. Skręt w lewo można było uzyskać wychylając dźwignię prawą do przodu. W tym samym czasie lewa spoczywała w pozycji neutralnej/jałowej.

Więcej o konstrukcji pracach nad prototypem, zamówieniu i produkcji tego czołgu dowiecie się z dalszej części artykułu http://modelstory.pl/ford-3-ton-zabawka-czy-juz-czolg/ Tam też znajdziecie dosyć ciekawy film ;)





