Dziękuję w imieniu silnika

.
Przeczytałem raz jeszcze w międzyczasie wspomnienia Gabreskiego w nadziei znalezienia jakichś wzmianek o malowaniu samolotu.
Przede wszystkim odkryłem, że obarczyłem swoją osobistą sklerozą bogu ducha winnego człowieka.
Timi, Ty miałeś rację, a ja nie! W książce tej nic nie ma o malowaniu jak myśliwce Luftwaffe. Nie zmienia to jednak nic w temacie modelu. Tekst o Luftwaffe na pewno gdzieś czytałem i szczęśliwie jest potwierdzenie osoby z zewnątrz we wspomnianym wcześniej artykule.
Sugestie co do malowania samolotu są w książce tylko pośrednie i muszę się jeszcze nad nimi zastanowić.
W modelu osadziłem wiatrochron. Tu i ówdzie trzeba było podłożyć paseczek plastiku, co było trochę kłopotliwe, bo miałem problemik ze znalezieniem czarnego kawałka. W oczy rzuciły się różne piloty, ale szczęśliwie znalazłem jakiś śmieć. Charakterystyczną osłonę z blachy na styku z kadłubem uzyskałem szlifując do kształtu zabarwioną na czarno szpachlę. Kołnierz wyszedł trochę za duży ale wolę tak niż jego brak, jak to było w części squadrona.
Wcześniej jeszcze trzeba było wymyślić system mocowania anteny drutowej i po sprawdzeniu, czy da się to zrobić przygotować odpowiednie otwory. I poprzyklejać trochę drobiazgów – miecz anteny, celownik, klapki w kadłubie. Te w pozycji zamkniętej. Żeby zrobić je otwarte trzeba by przerabiać całe gniazda.
A…, przyklejony jest zespół silnikowy. Nie było zupełnie różowo. Przy próbnym pasowaniu silnik swobodnie dopasowywał się w fasolce montażowej. Teraz był już do niej przyklejony. Przy okazji zaaplikowany w nadmiarze klej wypłynął otworem klapki chłodnicy i zmusił mnie do czyszczenia i wtórnego szlifowania. To odebrało mi trochę zapału do budowy i mogłem podciągnąć się w pracy

.
By spasować całość i utrzymać geometrię musiałem oszukać przez lekkie pochylenie przedniej gwiazdy. Nos nadspodziewanie dobrze trzymał się na kleju na dolnej krawędzi kadłuba. Jednak żeby zapobiec uginaniu się wspornika wykorzystałem mechanizację klapek silnika jako wspomagający element konstrukcyjny i przyłapałem je do górnej części kadłuba.
Maski montexu okazały się trochę przykuse na wiatrochronie. Za to na limuzynie OK. Nie mam pretensji do firmy bo przecież dedykowane są do innej osłony. Wykorzystałem je jako wstępny szablon i wyciąłem troszkę większe z taśmy Tamiya.

Winietka pod kabinę:

A to ostatnio bardzo mi się sprawdza jako stojak operacyjny pod model.
