Na początku zapowiadałem, że pojawię się ze Spitem IX... Ale od tamtego czasu zaszły pewne zmiany... tzn przeszła mi na razie na niego ochota

źródło: www.richard-seaman.com
F-4 chodził mi po głowie już od ponad roku, a zaczęło się od reedycji przez Revell'a starego modelu Monogram'u. Co prawda po nabyciu tegoż i otwarciu pudełka nastąpiło pewne rozczarowanie (w tamtym czasie nie byłem jeszcze podłączony do internetu żeby poszukać inboxa, więc każdy nabytek to była loteria

inbox - co prawda wersji "S", ale różnica to tylko sloty na skrzydłach - ja swój rozgrzebałem zanim zdjęcia zrobiłem
W sumie całkiem niezły materiał na przeróbkę. Najważniejsze zmiany to m.in wymiana nosa, który wezmę z modelu Revell'a

wymiana tylnych stabilizatorów - F-4J miał na ich krawędzich sloty, F-4D nie (te odzyskałem z modelu F-4 FGR Mk2). Do tego mała przeróbka górnej części skrzydła (w F-4J występują bąble, na F-4D ich nie było) oraz wymiana dysz już legendarnych silników General Electric J-79 na wczesnijeszy ich wariant - to już żywica Airesa

Oprócz tego model otrzyma też kokpit Airesa do wersji F-4C (generalnie C i wczesne D się niewiele się różniły)

, żywiczne wloty powietrza do systemu klimatyzacji (Quickboost), wnęki podwozia (Aires) oraz dodatkowo będę musiał wymienić pylony podskrzydłowe z typu NAVY na USAF - różnily się m.in krawędzią natarcia (prosta dla NAVY i zaokrąglona dla USAF) a ja staram się mimo wszystko być merytorycznie poprawny
Jako pomoc naukową mam m.in to:

Oraz sporo rzeczy zassanych z czeluści internetu.
Początkowo planowałem zrobić samolot,na którym latał pułkownik Robin Olds. Weteran II wojny światowej z 12 zwycięstwami, do których dołożył następne 4 w Wietnamie... ale pojawiły się dwa problemy - większy, to kompletny brak kalek na rynku do "Scat'a XXVII" (diabeł wie, dlaczego nikt takich nie robi) a drugi, mniejszy, to fakt, że chciałem pod samolot podwiesić zasobnik SUU-16 z działkiem 20mm a to byłby błąd merytoryczny. Olds stwierdził kiedyś, że "nie tknął by "tego czegoś" 10 stopowym kijem" - uważał, że zasobnik za bardzo ogranicza zasięg (montowany był zamiast 600 galonowego zbiornika, lub 5-6 750 funtowych bomb), oraz uważał, że jego piloci nie mieli wystarczająco dużo doświadczenia, aby go używać przciwko MIG'om. Cóż - do maszyny Olds'a mam zamiar wrócić w przyszłości z Phantomem 1/32 Tamiyi - tam jest to malowanie "pudełkowe" co ułatwi sprawę.
Zamiast tego postanowiłem zbudować samolot, na którym latał m.in duet Steve Ritchie i WSO Chuck DeBellvue
Ritchie był jednym z najmłodszych instruktorów w histori sił powietrznych, oraz pierwszym asem USAF w czasie wojny w Wietnamie. Co ciekawe DeBelluve do 4 zwyciestw odniesionych wspólnie z Ritchim dorzucił jeszcze dwa latając z capt. John'em Maidden'em i zakonczył wojnę z "dorobkiem" 6 MIG'ów - największym spośród Amerykańskich załóg.
Drugi wariant to maszyna F-4C duetu Col. R. Titus i 1Lt M. Zimer - zdobywców trzech zwycięstw, w tym pierwszego odniesionego przez Phantom'a za pomocą działka (gdyby ktoś był zainteresowany, to historia tej potyczki jest tutaj
Jeżeli się zdecyduję na ten wariant, to odpadnie dorabianie małego "bąbelka" pod nosowym czujnikiem podczerwieni... była to jedyna rzecz różniąca (przynajmniej od zawnątrz) wersję C i D
Kalki to Aeromaster:

Sam model jest całkiem przyjemny - ładne detale, nitowanie etc. Problemów z pewnością narobi wpasowanie żywiczego kokpitu.
Do tej pory, czekając aż poprzychodzi reszta pozamawianych dodatków, poprawiłem skrzydła usuwając "bąble", o których wcześniej wspomniałem oraz lekko przerabiając w tym miejscu linie podziału. generalnie wzorowałem się na planach F-4D w 1/96 zamieszczonych w książce Osprey'a (oczywiśćie dla ułatwienia powiększylłem je dwukrotnie). Generalnie muszę przyznac, że po raz pierwszy (ten zwrot będzie się pojawiał w relacji wyjątkowo często

Akurat to fragment skrzydła z modelu FGR mk2 (te z obecnego zestawu zacząłem modyfikować zanim zrobiłem fotki ) - stąd te nity na skrzydle, których brakuje na "J" - tym bardziej dziwne, że kadłub je ma...

A tu skrzydło zmodyfikowane - jak położe Surfacera to dam jakieś zbliżenie, bo na razie niewiele widać

Oprócz tego prace ruszyły również przy silnikach - bodaj wszystkie co do jednego modele Phantoma mają jedną wspólną wadę - wlot powierza do silników kończy się pionową ścianką... Można temu zaradzić kupując zestaw żywic od DMolds bądź Cutting Edge ale te są niedostępne, a ja czasu na czekanie raczej nie mam
Zamiast etgo postanowiłem coś wykombinować we własnym zakresie.
na początek usunąłem tą paskudną sciankę



Oraz zacząłem kombinować nad wentylatorem sprężarki (mam nadzieję, że poprawnie to nazwałem)


Tak dla jasności, to użyłem do tego kawałka dyszy wylotowej od modelu, pociętej na cieńsze obręcze, kawałka karty "Nectar", oraz wentylatora ze złomu
Idealnie z pewnością nie jest ale widać też nie będzie wiele...
Zacząłem także prace na tablicami przyrządów... I muszę przyznać, żę to co tu widać to na razie górna granica moich możliwości


Na razie tyle. Nadal czekam na resztę części - wnęki podwozia i pylony z Hannantsa. Mam nadzieję, że uda mi się zmieścic w terminie. że projekt ukończę, a przede wszystkim, że "jakoś to wyjdzie" - tym bardziej, że większość technik jakie będę stosował (łacznie z washem) to będzie dla mnie pierwszy (max drugi) raz... Cóz - w dyskusji na temat konkursu pisałem, że dobry to ja nie jestem (a jak na poziom tego forum to nawet nie przeciętny). Ale może przynajmniej coś się nauczę...
P.S. - Z okazji budowy Phantom'a mój avatar został zmieniony na "the spook" - postać niemal równie słynną, jak sam samolot
































