Ciągnione nad ogniem rurki jakś nie chciały mi trzymać jednakowej średnicy na dłuższym odcinku przez co wybrałem sie do hipermarketów w celu poszukiwania lizków na patyczkach o odpowiadającej lub zbliżonej średnicy. Niestety wszystko było grubaśne. W domu spojrzałem na patyczki kosmetyczne podczas czyszczenia aerografu i olśnienie - "my precious"

Dokonałem przeszczepu.

Czas na malowanie. Zbyt dużo niewiadomych i brak umiejętności w projektowaniu masek pchnął mnie ku malowaniu pudełkowemu.



Przy czyszczeniu aerografu (Harder & Steenbeck Evolution - zawsze dyszę moczę w rozcieńczalniku Nitro) położyłem dyszę na lodowce, ta zaś wpadła w ruch obrotowy i spadła na kafle (moment ten widziałem jak na zwolnionym obrazie i wygiąłem sie jak w "Matrixie" w celu jej złapania. Dysza pacnęła idealnie pionowo końcówką zakrzywiając ją. Aż się zdziwiłem bo jest leciutka. Próba prostowania spowodowała rozkalibrowanie do rozmiaru umożliwiającego lakierowanie samochodów w skali 1/1. Całe szczęście, że zakupiłem ich wiecej.