Ładny zbiór Widziałem wielbąda na żywo w Bytomiu - no kilka centymetrów kwadratowych model zajmuje, nie co kryć Ale 10 sztuk ? to dopiero musi być metrarz .
Witam, Tak wygląda zespół kabin do M-18 Dromader w wersji dwumiejscowej. Jest trochę szlifowania i należy uważać ażeby nie przedobrzyć. Szlifowałem na płaskiej powierzchni, papier ścierny o trzech gradacjach przyklejony do grubej twardej płyty.
Pozdrawiam
Marek
Ostatnio edytowano niedziela, 31 maja 2009, 10:55 przez SKYRAIDER, łącznie edytowano 1 raz
przez Kamil Feliks Sztarbała » wtorek, 5 maja 2009, 22:20
SKYRAIDER napisał(a):Jest trochę szlifowania i należy uważać ażeby nie przedobrzyć.
bo znowu wlewy zrobiłeś na złość sobie i innym
nie można było zrobić wlewu pod podłogą? jak w kabinie pilota? wtedy nie trzeba by było tych wlewów nawet usuwać- ja w kabinie pilota nie usuwałem- bo i po co. jak było do wyboru obrabiać dwa elementy (kabinę i klocek pozycjonujący ją w kadłubie) i pasować je ze sobą oraz kadłubem, lub nie obrabiać żadnego i przymierzyc jak kabina ma być wklejona, to chyba oczywistym jest wybór drugi. tym bardziej, ze straszą tu na forum, że pył z żywicy owrzodzenie i kaczą grypę powoduje.. czy jakieś tam inne schorzenia. wiec szlifowanie trzeba raczej ograniczyć. a że model pasoany w tym miejscu bardzo dobrze, to nie widzę powodów do dokładania sobie niepotrzebnej roboty. nawet jak sie robi tylko jeden model, a nie całą serię ;)
Obiecałem sobie zupełnie coś innego, przeglądając Provlera rzuciłem go w kąt i zabrałem się za wersję dwumiejscową DROMADERA. Doszedłem do wniosku że trzeba iść za ciosem, postaram się dorobić, jak się uda, system atomizerów do rozpylania chemikaliów. Na razie tyle zrobiłem, reszta pójdzie łatwiej.
Zapytam, wiedzę mam marną na temat lotnictwa tyle wiem, że samoloty latają, (nie ten dział mojego sklejania) Jakie zadanie miał ten facet siedzący tyłem do pilota?
Tam siedział mechanik, najczęściej podczas przebazowania. Jak samolot na sezon leciał gdzieś w teren, to pilot zabierał na ten przelot ze sobą mechanika, a na miejscu już latał sam. To było ciasne i niewygodne miejsce. Jak lecieli kilka godzin do Afryki na przykład, to było do kogo gębę otworzyć. Takie miejsce tylko do transportu - ten człowiek żadnej czynności nie wykonywał zwiazanej z lotem.