ZST Plastyk Jak-1M modelarstwo retro

[JGucwa]

A więc Chłopcy: do dzieła - składajcie Prusszków i Siedlce, by zaprzeczyć "grawitacji" tj. takim powiedzeniom jak: "pane Havranek, to se ne vrati"
A może już wszyscy "starzy" zgnuśnieli i poniżej Hasegawy, czy Tamiyi nie sięgają?
"PIENIĄDZE TO NIE FSZYSTKO ". To, że obecnie możemy sobie pozwolić na drogie modele wcale nie oznacza, że nie możemy się dobrze bawić! Ja bawię się w ten sposób od pewnego czasu - i mam wielką frajdę, czego i Wam życzę.
Tylko nie mówcie, że Wam się już nie chce: to naprawdę fajna zabawa, o czy świadczy temat Pan_Cernego, którego serdecznie pozdrawiam.

[japaw]

A może już wszyscy "starzy" zgnuśnieli i poniżej Hasegawy, czy Tamiyi nie sięgają?

Ja "stary" w młodości nie miewałem Hasegawy itp. , a teraz mam nieograniczony dostęp do wszystkich modeli.
W młodości jeździłem nad polskie zimne morze, a teraz jeżdżę wyłacznie nad ciepłe morze ( bo mam nieograniczony dostęp) i do zimnego nie wrócę.
Tak więc ja do pruszkowskiego modelu nie wrócę, nawet z sentymentu, tak jak nad zimne polskie morze.
"Osiągnąłem dostęp do luksusu" więc nie będę rzeźbił w pruszkowskich modelach , nawet w tych, których nikt nigdy w lepszej konfiguracji jeszcze nie wypuścił, wolę poczekać aż się takowe pojawią.
Nie chcę mieć do czynienia z czymś co mi przypomina, że 30 lat temu to co najwyżej mogłem sobie popatrzeć w katalogu na Hasegawy, Revelle czy choćby bylejakie Airfixy.
Tym nie mniej życzę Wam powodzenia.
Ja nie siegnę po nie, właśnie z antysentumentu do PRLu (ale tylko w obszarze modelarstwa).

[Leszek Szopieray]

Jakiś czas temu kupiłem w celach sentymentalnych Jak-1, Czaple i Iła-2 na allegro. Wszystko z połowy lat 80-tych czyli wtedy kiedy zaczynałem zabawę z tymi wynalazkami. Iła dostał mój syn do crash testów, czaplę próbowałem zrobić ale wylądowała w koszu a Jak-1 został w pudełku nieruszony jako pamiątka z dzieciństwa. Fajnie się ogląda stare modele, ale ja już nie mam siły z nimi walczyć.
Pozdro

[Aleksander]

A ja tam lubię - czeka na mnie Czapla, PWS-26 i RWD-8. Inne "erwudziaki" (5bis i 6) zostawię jednak w pudełkach

[Jaho63]

Ja tam myślę, że każdemu, co lubi... Sam wprawdzie już bym sił na ten model nie nabrał, ale miło przypomnieć sobie zamierzchłe czasy i rozumiem tych, którym nie wystarcza popatrzeć, ale chcą też wspomnienia ożywić, tzw. wspominanie organoleptyczne Na półce został mi ostatni „Jaczek”, z kilkunastu(?) jakie zrobiłem. Jeszcze z epoki „przed-aerograficznej”. Nawet nie mogę sobie przypomnieć, kiedy robiony (ale 20lat spoko). Wówczas malowania "własne" (nie pudełkowe) było trudno zrobić, bo o kalkach zapomnij, a co dopiero komputery, plotery itp., Dlatego Ługańskiego wymęczyłem pędzelkiem (chyba, dlatego jeszcze trzymam ten model)


P.S. Pan-cerny! Wybacz, że się "wcinam". I jeśli to... nietakt to myślę, że "boss" może moje fotki przesunąć?

[Grzegorz2107]

A może już wszyscy "starzy" zgnuśnieli i poniżej Hasegawy, czy Tamiyi nie sięgają?

Ja "stary" w młodości nie miewałem Hasegawy itp. , a teraz mam nieograniczony dostęp do wszystkich modeli.
W młodości jeździłem nad polskie zimne morze, a teraz jeżdżę wyłacznie nad ciepłe morze ( bo mam nieograniczony dostęp) i do zimnego nie wrócę.
Tak więc ja do pruszkowskiego modelu nie wrócę, nawet z sentymentu, tak jak nad zimne polskie morze.
"Osiągnąłem dostęp do luksusu" więc nie będę rzeźbił w pruszkowskich modelach , nawet w tych, których nikt nigdy w lepszej konfiguracji jeszcze nie wypuścił, wolę poczekać aż się takowe pojawią.
Nie chcę mieć do czynienia z czymś co mi przypomina, że 30 lat temu to co najwyżej mogłem sobie popatrzeć w katalogu na Hasegawy, Revelle czy choćby bylejakie Airfixy.
Tym nie mniej życzę Wam powodzenia.
Ja nie siegnę po nie, właśnie z antysentumentu do PRLu (ale tylko w obszarze modelarstwa).

Tak, trochę w tym racji, nie zdążymy złożyć tych wszystkich fantastycznych modeli , które zalegają w szafach, więc tracenie czasu na złomki z Pruszkowa wydaje się lekko nieekonomiczne...Jednak nie jesteśmy sami dotknięci tym sentymentem , albo zdziecinnieniem , bo zagraniczne fora roją się od projektów w tym stylu i dają świetną zabawę ludziom z naszego pokolenia.
Każdy ma swoje wspomnienia, moje są zupełnie inne niż Twoje.
Ja osobiście nie odczuwam żadnego sentymentu za PRL i nie ma to "modelarstwo w stylu vintage" nic wspólnego z politycznymi poglądami teraz czy w przeszłości . Nie mam stresu przypominając sobie, że nie mogłem sobie kupić Hasegawy z 3000 złotych ( wiem też komu to zawdzięczam ) , natomiast pamiętam dziką radość, jak nagle na wystawie w CSH pojawiły się Matchboxy latem 1984, a ja stałem przed nią i trochę nie wierzyłem , że to na prawdę
To do tego czasu , gdy zabawka z plastiku miała dla mnie znaczenia niemal magiczne i całkiem niezrozumiałe np. dla pokolenia mojego syna, wracamy w tych wątkach o modelach Jarka i PanCernego. Wybacz, ale śliczne modele Tamiyi nie budzą we mnie już takiego wrażenia jak wtedy słabe na dziesiejsze standardy Łosie czy Matchboxy...
Acha , w tym roku nie jadę do żadnych ciepłych krajów i nigdy z własnej woli już nie pojadę, a jadę nad Bałtyk, zimny, ale z Aquaparkiem na zapleczu hotelu...

[JGucwa]

Zgadzam się z Grzegorzem! To, że wracam do czasów młodości (beztroskiego dzieciństwa) wcale nie oznacza, że tęsknię za PRL-em. To była rzeczywistość, w której przyszło nam żyć. Niemniej była to nasza młodość i przeżywaliśmy przecież piękne chwile. Odcinanie się od tego jest trochę śmieszne. Nikt tu przecież nie krzyczy: "komuno wróć!". Klejenie modeli z tamtego okresu jedynie przypomina o pewnych, czasem śmiesznych sytuacjach, ale przede wszystkim porusza strunę nostalgii. Pozwala też uświadomić człowiekowi, jak szybko płynie czas oraz jaki skok naprzód poczyniliśmy. Pamiętajmy, że również i teraz nie jest różowo: jeżeli Polak w Polsce nie może godnie żyć w sytuacji, gdy pracuje mąż z żoną i mimo wszystko ledwo łączą koniec z końcem, to COŚ JEST NIE TAK!
Ja osobiście nie narzekam, ale widzę, jak żyją inni. Przejdźmy jednak do rzeczy: dzieci, lub młodzież, która w chwili obecnej przeżywa swoje piękne, beztroskie lata, również za ileś lat z nostalgią będzie wspominać te czasy!
Przypomnijmy sobie również rozmowy naszych rodziców, czy dziadków: oni także wspominają swoją młodość i pomimo tego, że przeszli niejednokrotnie bardzo trudne sytuacje, często wracają do wspomnień (np. niezapomniany smak oranżady, czy słodyczy, którego dziś już nie ma).
Stąd też uważam, że rzeczą najzupełniej normalną jest fakt powrotów do czasów młodości i wspominanie tego, co było wesołe i inne od obecnej rzeczywistości.

[Mariusz Jarzyna ze Szczec]

Słyszałem fajną opinię, że im człowiek starszy to z sentymentem i dobrze będzie oceniał swoją młodość (jakakolwiek by ona nie była) a to z prostego powodu. Był wtedy piękny, beztroski, jurny itd więc wspomnienia nigdy nie będą obiektywne i coś w tym jest Co do wspominek to mam zdanie podobne do Grzegorza. Dobrze popatrzeć i sobie przypomnieć ale za dużo tego dobra w szafie naupychanego by czas marnować. To tak jak by spotkać swoją dawną dziewczynę z lat młodzieńczych. Można się raz spotkać, powspominać ale żeby mieć ochotę na rozpakowanie jej..? Szkoda. Wolę młodsze

[JGucwa]

Wolę młodsze

Ja też, ale ... w starym piecu diabeł pali ... .

[Jaho63]

Wolę młodsze

Ja też, ale ... w starym piecu diabeł pali ... .

Ja tam rozpakowuję wszystko, co wpadnie w "ręce"

[Manfred]

... oj "pierniki" drogie, nawet nie sądziłem, że tylu tu Was Na "retro-modelarstwo" czasu jest mi szkoda, ale coś w tym jest, o czym piszecie. Dzisiaj rozpakowując nawet "beznadziejnie" drogie i piękne modele od Wingnut Wings nie mam takich dreszczy, co przy "Matchboxach" 30 lat temu.

Pozdrawiam

[Grzegorz2107]

Na "retro-modelarstwo" czasu jest mi szkoda,

To nie do końca jest tak, że szkoda czasu, bo ja to traktuję jako poligon dla np. nowej chemii, nowych materiałów i nabierania wprawy w operowaniu aerografem.
Przy okazji kolekcjonowania Matchboxów uzbierało się kilkanaście sztuk skancerowanych modeli, które nie weszly do zbioru i posłużą właśnie do treningu. Nie zamierzam wiecznie kręcic się na tym samym poziomie i mam nadzieję, że powoli dojdę do poziomu pozwalającego nie zepsuc dobrego modelu (Wingnut Wings są za duże, ale Eduardy i Rodeny w 1:48 czekają).

[JGucwa]

Prawdą jest, że pewne rzeczy nie wrócą: z każdym, nawet starym modelem (a może szczególnie ze starym) nabieramy nowych doświadczeń. Póki co, ręka wciąż nabiera pewności w prowadzeniu aerografu - zanim przyjdzie efekt stetryczenia i drżenie rąk (co w pewnych okolicznościach może również być miłe ).
Moje modele są wykonane w klimacie Vintage, co oznacza, że mają wszelkie cechy staroci, niemniej jednak wykonanie ich uwarunkowane jest "dniem dzisiejszym". Dawniej, pierwsze modele wykonywało się w jeden dzień i to bez malowania. Teraz do modelu człowiek przykłada się i zwraca uwagę na detale. Na pewno mamy obecnie większe doświadczenie w klejeniu modeli, niż kiedyś, więc każdy projekt, choćby nie wiem jak wiernie odtwarzał "tamte" czasy, będzie w stylu Vintage.
Przyznaję, że wykonywanie starych modeli jest dla mnie większym wyzwaniem, niż zrobienie czegoś nowego - dopracowanego pod względem formy. Dodatkowo wykonując model vintage szukam złotego środka: z czego zrezygnować, a co jednak zrobić? Funkcja "myślenie" nastawiona jest na maximum. Nie jest to tylko prymitywne klejenie , choć utrzymane jest w prymitywnym stylu.
P.S.
Czekam na dalsze poczynania Pan_Cernego.

Pozdrawiam: Jarek G.

[Paweł Czarnocki]

A podobno ma być jakiś show w telewizji, taki dla modelarzy . "Jak Oni sklejają" czy coś takiego ......

[Jaho63]

Pewnie "gwiazdy" będą sklejać modele na czas? Z tego, co wiem to Travolta skleja i chyba "Żeleźniak" M.Wiśniewski