Tak, to był błąd.. Chciałem wydać niewiele. Jak najmniej... I przegiąłem.
Nie zrozumcie mnie źle, zabawa z nim mi się podoba, ale jest kilka "ale"..
Model firmy Mirage jest chyba najgorzej spasowaną rzeczą jaką w życiu widziałem i biorę pod uwagę TO:

Dodatkowo prawem serii jest to mój pierwszy model, a zatem mój brak umiejętności absolutnie nie pomaga.
Cóż jednak moje niewyćwiczone ręce rzec mogą? Gdyby mogły, to odrzekły by, że następnym razem mam załatwić model z plastiku, z którego części nie pękają pod wpływem poruszenia delikatnie ramką. Na zdjęciach widać jak odbój dla włazu poddał się pod wpływem trącnięcia palcem w ramkę. Można by powiedzieć: "odboju! nie łam się". Na próżno. Pękł na dwoje. Złożyłem go i przykleiłem, ale chyba z niego zrezygnuję, ponieważ odnalazłem info, że wieże typu Vickers z kominkiem wentylacyjnym go nie posiadały.
Z innych wesołych rzeczy - przetłoczenia w C.k.m wyznaczały linię śrubową. Ostatecznie wycinałem je przy pomocy nitki trzymanej w dłoni i zębach, żeby przypominały cokolwiek. Wydaje się to być marny trud, ale muszę podkreślić, że łączenie się dwóch okręgów w śrubę występowało na najbardziej widocznej części karabinu.
Jarzmo dla C.k.m to kolejna historia. Żeby móc wkleić je w przewidziane miejsce musiałem stać się fidiaszem modelarstwa i odchudzić je o około połowę tracąc przy tym kilka włosów w okolicy potylicy.
Zatem chw(ż)alę się następującymi zdjęciami mojej pierwszej wieżyczki czołgowej, którą pieszczotliwie nazywam "Łajza".
Komentować, narzekać, a najlepiej RADZIĆ mi co zrobić, żeby moje "dzieło" nie było totalną klapą








