Drodzy Panowie (Państwo?),
Coś za dużo konfrontacji tutaj. Każdy ma swoje racje, ale większość jest ślepa na racje innych. Chyba nie tak powinno być. OK, fajnie, że mamy własne zdanie, świetnie, że mamy je gdzie głosić (przecież po to jest forum), ale opinie i odczucia nie podlegają krytyce. Można się zgadzać lub nie, ale obowiązek uszanować.
Moim zdaniem, każdy ukończony (i nie zrobiony "na odwal się") model jest udany. Kropka. MI nie musi się podobać. Ma podobać się wykonawcy, ma być postępem w odniesieniu do poprzedniego modelu. Ma pozostawić wnioski na przyszłość, twórczy niedosyt, który wcale nie wyklucza satysfakcji.
Model, o którym piszemy, podoba mi się, bo widać, że nasz kolega włożył w niego dużo staranności i próbował jak najlepiej osiągnąć efekt. I za to brawa po prostu się należą, cokolwiek można o efekcie końcowym powiedzieć.
Wash i preshading uważam za nienaturalny i przesadzony. Za ostra kreska i za ciemny kolor preshadingu dają plastikowy wygląd i to bardziej mnie kłuje w oczy niż zgodność stopnia zużycia ze stanem oryginału w jakiejś wybranej chwili.
Co do autentyczności, mówimy o samolocie, który zaczął wchodzić do eksploatacji zaledwie w 2009 roku, więc wzorowanie się na fotografiach F/A-18A czy nawet C, wyprodukowanymi co najmniej dwie dekady wcześniej, jest wielkim nieporozumieniem. Ale nikt nie każe wzorować się na wyglądzie tego egzemplarza dziś. Każdy ma inne preferencje w tej sprawie i może to chyba być przedmiotem swoistej umowy między autorem i odbiorcą. Ten samolot (jeśli dotrwa), też się zużyje i nie będzie tak piękny jak dziś (tylko piękniejszy

). Kiedyś też wyjechał z hangaru po remoncie/modernizacji/przemalowaniu i ten stan także mógłby być wzorem dla modelarza.
Więc dla historyka model jest słaby, dla autora zapewne jest osiągnięciem i źródłem dumy, ale i wniosków, jakie zrealizuje przy następnym modelu, a dla miłośnika sf, być może odwzorowaniem tego samolotu jeszcze za parę lat. Każdy znajdzie coś dla siebie i dajmy każdemu miejsce na wypowiedzenie się zgodnie z własnym odczuciem.
Adam Galant